Monkey vs QCY

Silver Monkey Blanchard vs QCY T1C | Porównanie

Filip Kniewski

Ostatnimi czasy na popularności sporo zyskały słuchawki TWS. Już w przeciągu roku od premiery pierwszych AirPods wszyscy zapomnieli o żartach na temat dopłacania za ucinanie kabli oraz strachu przed z pozoru łatwym zgubieniem sprzętu w krzątaninie życia codziennego. Obecnie słuchawki, które operują całkowicie bez przewodów (tak między nami, w środku jest cała masa kabelków, ale jakby co nie wiecie tego ode mnie), są dostępne w przystępnej cenie dla każdego. Oczywiście są modele droższe i tańsze, ale czy sto złotych wystarczy, by wyposażyć się w pchełki na zadowalającym poziomie?

Do sprawdzenia tego posłużą mi Silver Monkey Blanchard oraz QCY T1C. Początkowo trzecim konkurentem miały być QCY T5, które po pierwszych odsłuchach oraz pomiarach zapowiadały się wyjątkowo obiecująco, jednak uznały, że ten test jest poniżej ich godności i zrezygnowały z uczestniczenia w tej żenadzie. Postanowiłem jednak, że przedstawienie musi trwać i tym oto sposobem QCY ułatwiło mi robotę.

Trochę zboczyłem z tematu, więc czas wrócić do sedna. Zapraszam na porównanie słuchawek TWS za 70 oraz 100 złotych: T1C kontra Blanchard. Które są lepsze? Które z nich warto zakupić?

Garść istotnych informacji

Wszystkie trzy wspomniane pary słuchawek otrzymałem od sklepu X-Kom, za co bardzo dziękuję. Silver Monkey Blanchard dostałem już we wrześniu, zaś dwa modele od QCY zostały wypożyczone. Z uwagi na specyfikę i budżet zamiast osobnych recenzji dostałem propozycję porównania tych produktów, na którą przystałem (stąd obecność tych 3 modeli). Przez ten czas wszedłem w posiadanie urządzenia IEC60318-4 (dla znajomych Seven-Eleven), co oznacza, że pomiary będą zawsze obecne w moich recenzjach oraz – co najważniejsze – będzie można je ze sobą porównywać.

W dalszej części tego tekstu nie będę się już odnosił do QCY T5.

Opakowanie

Obie pary słuchawek są dostarczane do nas w skromnych pudełkach, jednak to Blanchard wyróżniają się jakością jego wykonania. Z drugiej strony, opakowanie i tak trafi w najlepszym przypadku do szafy, a w najgorszym do śmieci, więc nie ma co się nim przejmować. W pudełkach poza samymi słuchawkami znajdziemy zamienne pary gumek oraz krótkie kable do ładowania: micro USB-B w przypadku T1C i USB-C w Blanchardach.

Jakość wykonania

Zarówno Małpki, jak i T1C posiadają case z charakterystycznego plastiku, który nie jest najwyższej jakości, ale można było się tego spodziewać w sprzęcie za taką cenę. Należy jednak dodać, że QCY T1C mają dużo mniejszą tendencję do rysowania się dzięki swojemu wykończeniu. W przypadku tego modelu na krytykę zasługuje jednak brak klapki, który powoduje zbieranie się brudu we wnętrzu słuchawek. Obydwie pary pchełek wykonane są na bardzo podobnym poziomie.

Bateria

Niestety, moja rutyna polegająca na zmianie słuchawek co 3 godziny, by nie przyzwyczaić się do jednego brzmienia, nie pozwoliła mi na przetestowanie żywotności omawianych modeli. Przez cały okres testów nie musiałem ich ładować, co wskazuje na ok. 20 godzin pracy na jednym naładowaniu pudełka. Ta sugestia zgadza się z deklaracjami QCY oraz jest stosunkowo blisko zapewnień Silver Monkey.

Aplikacja

Srebrna Małpa nie posiada żadnej aplikacji, za to QCY tak, ale bardzo toporną. Pozwala ona sprawdzić stan naładowania słuchawek, dostosować equalizer oraz zmienić ustawienia przycisków na słuchawkach. Niestety, jest ona przetłumaczona głupszym bratem Google Translate, więc czasami trudno zrozumieć jej przekaz. EQ posiada aż 10 pasm. Proszę się nie śmiać, bo Sennheiser posiada tylko 3 a Bang and Olufsen ograniczyło się do kółeczka. Taka forma edycji dźwięku pozwala osiągnąć niezwykle satysfakcjonujące efekty, takie jak ten:

QCY T1C after bulit-in EQ from app

A to wszystko dzięki temu profilowi (nie ma za co):

Dźwięk

Pozwolę sobie podzielić opisy brzmienia na osobne akapity, aby poprawić czytelność.

Mówiąc o QCY T1C, pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to bas, a konkretniej jego horendalne ilości, przy których nawet Momentum 4 wydają się wprost referencyjne. Nie jest on też zbyt dobrze poprowadzony, doskonale słychać muł i brak definicji amplifikowany za sprawą wycofania między 1300 Hz a aż 6000 Hz. Brzmienie jest zdecydowanie nienarzucające się, ale do dobrego mu daleko. W cenie 70 złotych ciężko narzekać, ale osoby oczekujące przede wszystkim porządnego brzmienia powinny trzymać się od tych słuchawek z daleka. Nawet żadna audiofilska gimnastyka leksykalna nie jest w stanie przedstawić tych słuchawek w pozytywnym świetle.

Silver Mokey Blanchard są słuchawkami grającymi znacznie poniżej przeciętności. Poza brakiem szorstkości ich dźwięk nie ma ani jednej zalety. Środek pasma jest zalany basem, który brzmi nijako z racji na podbity dolny i środkowy zakres. Są to słuchawki na bezludną wyspę, ponieważ nie będą przeszkadzać brzmieniem, ale nie są nawet blisko jakiejkolwiek przyjemności z odsłuchu. Wiem, że podobnie pisałem o ich oponencie, jednak on ma chociaż bas, tutaj nie ma nic. Under Pressure zmienia się w Under Water. Jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do słuchania muzyki puszczanej z głośników podczas nurkowania, to mogę je z czystym sumieniem polecić.

Silver Monkey Blanchard vs QCY T1C frequency response graph

Podsumowanie

Jak widać budżet 100 zł jest zbyt niski, by w pełni cieszyć się słuchawkami bezprzewodowymi. Oczywiście na rynku są przewodowe alternatywy, takie jak KZ EDA Balanced, 7Hz Zero lub Tangzu Waner, które oferują znacznie lepsze brzmienie. Osobiście nie wybrałbym ani jednych ani drugich słuchawek z tego porównania. W sytuacji, w której pistolet ląduje na mojej skronii a ręka, która go trzyma, zmusza mnie do wybrania jednej pary, najprawdopodobniej skończyłbym pod kwiatami. Silver Monkey Blanchard oferują USB-C oraz trochę lepszą wygodę (oraz klapkę), podczas gdy QCY posiadają aplikację, która pozwala na poprawę dźwięku. Ostateczny wybór sprowadza się do waszych preferencji, ale jeśli szukacie dobrego brzmienia za nieduże pieniądze, to zapraszam do zakupu jednego z trzech produktów wymienionych na początku podsumowania. Krótko mówiąc: przeciętność.

Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *