Lamzu Atlantis | Test i recenzja

Nikodem Chroscicki

Lamzu to zupełnie nowy gracz na rynku gryzoni. Czy ich pierwsza konstrukcja będzie mogła równać się z topowymi modelami takich firm jak Razer, czy Logitech? Nie będę trzymał was w niepewności, czas przetestować Lamzu Atlantis. Miłej lektury!

Informacja

Produktu do testów użyczył mi sklep Hard-Pc, za co serdecznie dziękuję. Oczywiście mogę w tym miejscu napisać, że w żaden sposób nie zmienia to mojej opinii na temat produktu, jednak to w Twojej kwestii, Drogi czytelniku, leży, jak tę informację odbierzesz.

Opakowanie

Pudełko Lamzu Atlantis.
Myszka i akcesoria.

Pudełko, które serwuje nam producent, jest po prostu fenomenalne. Stylistyką nawiązuje do bardzo popularnej japońskiej fali. Jest ono podzielone na dwie części. W prawej znajdziemy tylko i wyłącznie myszkę, natomiast w lewej wszystkie inne akcesoria, takie jak:

  • Dongle USB,
  • Przewód typu paracord (1,8m),
  • Przedłużkę na biurko,
  • Griptape’y,
  • Zapasowe ślizgacze,
  • Woreczek z aksamitu.

Jest to zestaw w pełni kompletny i według mnie niczego mu nie brakuje. Lamzu zdecydowanie zadbało nawet o najmniejsze szczegóły w tym segmencie.

Jakość wykonania

W moim „myszkowym hobby” udało mi się przetestować (albo przynajmniej podotykać) sporo różnych gryzoni od najróżniejszych firm. Jeśli chodzi o Lamzu, to model Atlantis zdecydowanie umieściłbym na szczycie tabeli o nagłówku „Jakość wykonania”. Nie ma z nią żadnych problemów, plastiki nie wydają żadnych niepożądanych dźwięków i nie skłamałbym mówiąc, że ich jakość jest wręcz topowa. Pomimo bardzo niskiej wagi i braku perforacji, ściskając ją mocno z obydwu stron nie byłem w stanie aktywować znajdującego się na dole przycisku do zmiany DPI. Jest to zdecydowanie poziom bliski najlepszych, a co za tym idzie najdroższych gryzoni.

Wygląd

Na pierwszy rzut oka Lamzu Atlantis skojarzyło mi się z Endgame Gear XM1r – nic dziwnego, obie myszy mają niemalże ten sam kształt, przez co wyglądają prawie identycznie. Omawiany gryzoń nie ma żadnego podświetlenia, nie licząc niewielkich diod u góry i na dole. W białej wersji kolorystycznej zarówno scroll, jak i przyciski boczne są w kolorze akwamaryny, a samo kółko posiada wypukły wzorek w kształcie fali, co jest ewidentnym nawiązaniem do motywu całego zestawu. Na dole natomiast znajdziemy otwory, które skutecznie odciążają bryłę myszy. Żeby nie było tak nudno, Lamzu postanowiło umieścić na spodzie gryzonia wzorek przypominający motyla.

Przód myszki.
Dół myszki z wzorem przypominającym motyla.
Kółko z wzorkiem fali.

Powierzchnia i griptape

Myszka została wykonana z matowego, całkowicie gładkiego plastiku, powierzchnia jest zaś do bólu matowa. W moim przypadku nie było problemu z przyczepnością, natomiast ja nie miewam go nigdy, więc warto mieć to na uwadze. Możliwe, że dla niektórych ta powierzchnia będzie zbyt gładka i matowa, wtedy natomiast użycie griptape’ów dołączonych do zestawu zrobi niesamowitą robotę. Nie uświadczyłem także palcowania się plastiku, co niewątpliwie można uznać za zaletę. Wracając do wspomnianych taśm antypoślizgowych, te bardzo dobrze stabilizują i poprawiają mój chwyt, jednocześnie nie pogrubiając przesadnie gryzonia. Mało znaczącą w tym wypadku wadą jest fakt, iż dosyć szybko się one brudzą, ale poza tym są naprawdę świetne!

Przyciski główne, boczne i scroll

Na początek kilka suchych faktów. Za główne kliki w Lamzu odpowiadają mikroprzełączniki Huano Blue Shell Pink Dot o deklarowanej żywotności na poziomie 80 mln kliknięć i nacisku 70 gramów potrzebnego do aktywacji. Nigdy wcześniej nie obcowałem z takowymi przełącznikami i szczerze muszę powiedzieć, że spełniły moje oczekiwania. Plasują się one mniej więcej pośrodku skali ciężkości kliku, co sprawia, że powinny przypaść do gustu znacznej grupie odbiorców. Ich implementacja jest niemalże wzorowa, pre- i post travel praktycznie tutaj nie występują. Kliki są niesamowicie bezpośrednie i zwarte, co daje poczucie obcowania z produktem wysokiej klasy.

Producent nie informuje nas niestety, jakie przełączniki zastosował w bocznej sekcji. Nie zmienia to jednak faktu, iż są one godne pochwały. Te bezpośrednie i „chrupiące” kliki, są pozbawione gąbczastości znanej z całej masy przycisków w innych myszkach.

Za pracę scrolla odpowiada enkoder TTC Gold, znany z wielu popularnych myszek. Zapewnia on niesamowicie płynny ruch i mniej wyczuwalny przeskok, co docenią między innymi gracze używający scrolla do skakania. Porównując go do rolki obecnej w G Pro X Superlight, scroll w Atlantisie jest zdecydowanie mniej „szorstki”.

Łączność, bateria i kabel

Podstawową łącznością omawianego gryzonia jest komunikacja radiowa 2,4 GHz, czyli standard obecny w niemalże każdej myszy bezprzewodowej. Zapewnia ono bardzo małe, a wręcz niezauważalne dla człowieka opóźnienie, dzięki czemu granie w gry jest znacznie przyjemniejsze, niż z użyciem przewodowego odpowiednika. Nie inaczej jest w Lamzu Atlantis – podczas korzystania z myszy nie zauważyłem żadnego opóźnienia czy problemów z połączeniem. Jeśli twój komputer znajduje się daleko od podkładki, na której będziesz miał zamiar korzystać z omawianego gryzonia, polecam użyć dołączonej do zestawu przedłużki. Akumulator w Atlantisie jest wyśmienity, biorąc pod uwagę jego niską wagę. Producent twierdzi, że powinien on wytrzymać 70 godzin na jednym ładowaniu. Co ciekawe, by doszczętnie rozładować baterię, potrzebowałem dokładnie 5 dni, 6 godzin i 20 minut intensywnego grania, czyli o wiele więcej, niż deklaruje Lamzu. Zdarzały się dni, gdy miałem włączony komputer od rana do nocy, więc wynik ten jest bardzo zadowalający.

Kabel, który serwuje nam producent, nie jest najluźniejszą „sznurówką”, jaką miałem okazję testować, ale posiada jedną fajną funkcję. Przy końcówce USB typu C znajduje się zgięcie, mające na celu zmniejszyć tarcie kabla o podkładkę. To, że nie jest najlepszy, nie oznacza jednak, że jest zły – to dalej bardzo dobry „paracord”, dzięki któremu będziemy mogli ładować gryzonia i grać jednocześnie.

Dongle usb wraz z przedłużką na biurko.
Producent zadbał o najmniejsze szczegóły.

Ślizgacze i sensor

W kwestii ślizgaczy Lamzu Atlantis również nie zawodzi. Te są koloru białego i – jak twierdzi producent – zostały wykonane z PTFE. Nie mogę zarzucić im absolutnie nic. Są one płynne, ich szybkość nazwać można średnią, a podczas korzystania z myszy absolutnie nie czuć żadnych nierówności. Różnicę w płynności odczujemy dopiero wtedy, gdy zamienimy je na popularne Corepady lub e-Sports Tigery ice.

Postawiono tutaj na najnowszą propozycję PixArta, czyli model PAW 3395. Jest to usprawniona wersja PMW 3370, różnica objawia się głównie w oszczędności energii. Działanie wspomnianego sensora idealnie opisuje słowo „topowy”. Nie zauważymy tutaj jitteringu czy interpolacji, nawet podczas korzystania z gryzonia na najwyższych wartościach DPI. Nie spotkałem się również z dewiacją czułości, która była (i nadal jest) dosyć częstym problemem w wielu myszkach.

Kształt i waga

Jeśli chodzi o kształt, producent postawił na klasykę gatunku, czyli bryłę bliźniaczo podobną do Endgame Gear XM1r. Mysz ma z założenia trafiać do graczy, którzy używają Claw Gripu, ponieważ jest to najbardziej lubiany kształt w tym środowisku. Osobiście używam Relaxed Claw’a przy dłoni 19 cm × 10 cm i odczucia są jak najbardziej pozytywne. Nie oznacza to jednak, że Claw Grip to jedyny chwyt, którym da się komfortowo trzymać tego gryzonia – inne również będą wygodne, o ile macie małą lub średnią dłoń w przypadku Palm Gripu, lub bardzo dużą, jeśli mowa o Fingertip Grip.

Lamzu, tworząc swoją pierwszą myszkę, zdecydowanie przykuło uwagę do wagi ich gryzonia. Jest to myszka standardowego rozmiaru bez perforacji, która waży zaledwie 55 gramów. Jedyne miejsce, gdzie znajdziemy dziury, to spód bryły, ale umówmy się – nie ma to znaczenia w kwestii użytkowania, ponieważ ich po prostu nie widać i nie czuć. W kwestii balansu masy jest niemalże idealnie – z moich obserwacji wynika, że środek ciężkości jest mniej więcej pośrodku, co sprawia, że myszka wydaje się jeszcze lżejsza.

Widok lamzu od boku.

Oprogramowanie

Lamzu posiada własny software, który pozwala nam zarządzać każdym parametrem myszki. Program oferuje nam również możliwość zmiany LOD w przedziale od jednego do dwóch milimetrów czy regulowany debounce time (polecam ustawić go na 0 ms, gdyż przełączniki nie mają problemów z dwuklikiem). Jedyną bolączką tego oprogramowania jest niedokładne podawanie informacji o stanie naładowania baterii. Niby jest, ale nie działa tak, jak powinno. Często przez bardzo długi czas miałem 60 – 70% naładowania akumulatora, po czym ta wartość gwałtownie spadała. Jest to powszechny problem wielu software’ów mniejszych firm. Co ciekawe, program pozwala nam również na eksportowanie lub importowanie ustawień, co jest bardzo przydatną opcją.

Producent uraczył nas naprawdę bardzo dobrym oprogramowaniem – nazwałbym go kompletnym, gdyby nie wspomniany problem.

Pierwsza strona Software'u.
Druga strona Software'u.
Trzecia strona Software'u.

Ocena końcowa Lamzu Atlantis

Lamzu Atlantis zdecydowanie można nazwać udanym debiutem. Myszka ta bez żadnych wątpliwości może konkurować z gigantami takimi jak G Pro X Superlight czy Razer Viper V2 Pro. Powiem więcej, w przypadku niektórych segmentów zostawia je daleko w tyle. Jest to produkt do bólu kompletny. W zestawie dostajemy wszystkie akcesoria, jakie da się dorzucić dodatkowo do myszki, czego nie uświadczymy w produktach innych, znacznie większych marek. Widać, że Lamzu słucha się swoich fanów i wciela ich pomysły w życie. Jeśli potrzebujesz nowego gamingowego potwora w cenie bliskiej 500 złotych, to bez dwóch zdań powinieneś rozważyć kupno Lamzu Atlantis, gdyż – jak wspomniałem – jest to produkt bardzo bliski ideału.

Rekomendacja EnvyTech
Udostępnij ten artykuł
Obserwuje:
Siema, jestem Niko. Interesuję się myszkami oraz modyfikacjami do nich, a także szeroko pojętym tematem audio. Uwielbiam grać we wszelakie gry fpsy oraz battle royale.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *