Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless | Test & Recenzja

Filip Kniewski
3.1
Ocena końcowa

To, że Sennheisera każdy zna, ustaliłem już podczas recenzji modelu HD 560s, jednak poza sprzętami dla profesjonalistów produkują również słuchawki typowo konsumenckie. Najpopularniejszymi w ich portfolio jest seria MOMENTUM, która poszerzyła się o nowego członka pod koniec sierpnia 2022. Jest nimi wokół uszna konstrukcja o nazwie Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless. Ze słuchawkami pierwszą styczność miałem na targach AVS 2022, jednak już wtedy wiedziałem, że zawitają u mnie w domu, więc powstrzymałem się od krytycznego odsłuchu i dałem się wczuć w plany inżynierów dźwięku.

Ważna uwaga

Słuchawki dostarczyła mi na testy firma Aplauz, która w pudełku ponownie dodała koszulkę z małpą, jednak tym razem zamiast audiofilskiej jest ona lifestylowa, za oba elementy zawartości pudełka dziękuję. Sprzęt elektroniczny po testach wraca do dystrybutora.

Wykonanie, wygoda i dodatki

Sennheiser Momentum 4
Sennheiser Momentum 4
Sennheiser Momentum 4

Słuchawki wykonane są przyzwoicie. Prawie całe pokryte są plastikiem, jednak jest to tworzywo dobrej jakości, a co za tym idzie, nie pozostawia ono uczucia tandety. Pałąk od góry wykonany jest z materiału, który jest przyjemny w dotyku. Na pochwały zasługuje jego dolna część, będąca prawdopodobnie najprzyjemniejszym silikono-podobnym tworzywem, jakie miałem w rękach. Otwory w muszlach, które są duże jak na słuchawki bezprzewodowe, wraz z miękkimi padami oraz wycięciem pośrodku pałąka dają efekt w postaci wygodnych słuchawek, które nie są problemem po dłuższym użytkowaniu. Nie jest to poziom Austrian Audio Hi-x60, ale daleko im do niewygodnych.

W pudełku razem ze słuchawkami dostajemy kabel USB-A do USB-C, adapter dual mono do samolotów, przewód Jack TRRS oraz etui podróżne. Należy jednak zauważyć, że podobnie jak w Sony lub Razer, należy ustawić regulację słuchawek na najmniejszej pozycji, co tutaj jest problemem z racji na płynną regulację, która utrudnia szybkie wskoczenie w odsłuch zaraz po wyciągnięciu słuchawek z torby. Fajnym dodatkiem jest automatyczne włączanie się słuchawek po wyciągnięciu z etui.

Dźwięk

Skategoryzowałbym te słuchawki jako podróżne. Dla niedoświadczonego ucha będą przyjemne i nienarzucające się, jednak dla takiego spoceńca jak ja, wydają się sztuczne. Trochę tak jakby ktoś przyciemnił zdjęcie i podkręcił kontrast oraz nasycenie. Może i wygląda fajnie, ale nie czuć w tym tego, co zostało na nim uchwycone. Tak samo jest z dźwiękiem Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless, można do nich potupać nogą, ale pełne wczucie się w muzykę zdaje się niemożliwe. Osobiście jestem fanem wycofania między 1500 – 2500 Hz, które daje muzyce trochę spokojniejszy charakter, jednak łączenie go ze znaczącym podbiciem basu (bardzo poprawnie poprowadzonym, ale jednak dalej dużym) oraz brakiem modyfikacji góry pasma w celu odzyskania utraconej precyzji, powoduje brzmienie, które audiofile określiliby jako „kocyk”,  jednak ja preferuję nazywanie tego „badziewiem”.

Każda muzyka brzmi tak samo, każdy utwór zrównany jest do jednego mianownika. Podczas pisania tej recenzji moja playlista latała po wielu gatunkach, od szant, przez pop, aż po metal. Nawet nie czułem przejść między gatunkami. Oczywiście słyszałem różnicę pomiędzy utworami, jednak wszystkie wydawały się jakimś dziwnym gatunkiem muzyki nagrywanej przez wodę, niezbyt głęboką, ale odczuwalną. Specjalnie zacząłem skakać między słuchawkami, aby sprawdzić, czy nie ogłuchłem, ale z moich testów wynika, że to jeszcze nie ten moment.

Poprzez umieszczenie tych słuchawek w kategorii podróżne miałem na myśli odpalenie muzyki w samolocie lub pociągu i używanie jej jako zagłuszenia tła. Ciężko doświadczyć przy niej czegoś więcej niż tupania nogą.

Redukcja szumów oraz inne funkcje

Jak większość słuchawek bezprzewodowych w tej cenie, również MOMENTUM 4 Wireless posiadają ANC, które niestety nie jest wybitne. Owszem, wycisza lepiej niż jego brak, ale nie jest to coś, co wgniata w fotel. Sony radzi sobie z tym dużo lepiej w modelu WH-1000XM4, ale znowu tam dźwięk jest na jeszcze niższym poziomie. Nawet Razer Opus 2020 (tak, ten Razer) zjadają Sennheisera na śniadanie zarówno w kwestii dźwięku, jak i ANC, jednak w ich przypadku należy wspomnieć o gorszej wygodzie i lekkim szumie samego ANC w cichym miejscu (oraz o 1000 zł niższej cenie!).

Wracając jednak do opisu niemieckiej konstrukcji, należy wspomnieć o sposobie sterowania, który poza włączaniem i wyłączaniem słuchawek odbywa się w pełni dotykowo na prawej muszli. Nazywajcie mnie staroświeckim, ale jednak guziki są dużo przyjemniejszym sposobem sterowania muzyką niż gesty. Ruchy, które należy wykonać, są intuicyjne i łatwe w aktywacji, bez znacznego ryzyka przypadkowego użycia, jednak daleko im do wygranej nad przyciskami. Funkcja automatycznego pauzowania przy zdjęciu z głowy działa bez zarzutu, ale należy pamiętać, że sensor znajduje się tylko w prawej muszli, a co za tym idzie (teoria, którą zaraz przedstawię, stanowi hiperbolę, jest nieprzetestowana w praktyce oraz/lub nie jest zalecana przez producenta) lewą muszlę można nawet oderwać, a muzyka dalej będzie grać.

Aplikacja Sennheiser Smart Control działa bez zarzutu na moim Asus Zenfone 9, jednak jej funkcjonalność jest już lekko ograniczona. Można w niej zmienić poziom ANC oraz redukcję efektu związanego z powiewami wiatru. W kwestii rozmów jesteśmy w stanie wybrać, jak bardzo chcemy słyszeć własny głos, podsłuch ten działa bez irytujących opóźnień. Jeżeli mówimy o EQ, to tu pojawia się największy problem tej aplikacji, ponieważ posiada ono trzy bliżej nieokreślone pasma podpisane jako „Bass”, „Mid” i „Treble”. Dla mnie, jako osoby lubiącej bawić się ze zmianą brzmienia swojego sprzętu jest to bolesne. AKG w swojej aplikacji posiada graficzne EQ, które jest pod każdym względem lepsze. Sennheiser dysponuje również opcją dostosowania brzmienia do własnych preferencji na bazie próbek muzyki, jednak nie byłem w stanie tego przetestować z racji na niechęć zakładania kolejnego konta, które było potrzebne do działania tej funkcji.

Ocena końcowa Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless

No kurczę, nie tego oczekiwałem po Sennheiserze. Też nie mam zamiaru oszukiwać, widziałem pomiary, jednak dalej żyłem nadzieją, że coś mnie zaskoczy. Gdzieś we mnie był głosik mówiący o tym, że trzeba spróbować wszystkiego. Niestety okazał się on zgubny. Sennheiser MOMENTUM 4 Wireless są bardzo przyjemnym urządzeniem, jednak do dobrych słuchawek im daleko. Może z lepszym equalizerem w aplikacji byłbym w stanie przeboleć wady tych słuchawek, z drugiej strony nie po to wydaje się 1600 zł, aby następnie naprawiać kupiony sprzęt od razu po zakupie. Ciężko mi polecić te słuchawki, co ja mówię, ciężko mi nawet nazwać je dobrymi. Ich hasło marketingowe brzmi „Inspirowane Muzyką”, dlaczego w takim razie sprowadzają każdy utwór do tych samych brzmień? Każda muzyka ma po równo, każda muzyka ma po…

Ocena końcowa
3.1
Jakość wykonania 4
Komfort użytkowania 4.5
Aplikacja 3.5
Aktywna redukcja szumów (ANC) 1.5
Brzmienie 2
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
2 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *