Creative Zen Hybrid Pro miniature

Recenzja Creative Zen Hybrid Pro – specyficzny profesjonalizm

Filip Kniewski
Creative Zen Hybrid Pro review
3.4
Ocena końcowa

Creative Zen Hybrid były w sensownymi słuchawkami, ich ANC było znośne, a kosztowały poniżej 300 zł – co czyniło je genialnym wyborem dla osób o zawężonym budżecie. Creative Zen Hybrid Pro postanowiły jednak zaatakować fragment rynku, który wydaje się być pustą bramką. Mowa tu o słuchawkach bluetooth, które nadają się do grania. Do tej pory nisza ta zdominowana była jedynie przez Razer Barracuda X 2022, które niestety nie brzmiały wybitnie, ale były „najlepsze z najgorszych”. Można również wspomnieć o Audeze Maxwell, które kosztują tyle samo, co sensowna karta graficzna, a jednocześnie stanowią dobre narzędzie do trenowania mięśni szyi. Czy japońskiej firmie udało się spełnić najważniejsze wymogi?

Opakowanie i zawartość

W ramach testowania miałem przyjemność otrzymać wersję Classic, która poza słuchawkami w zestawie posiada odczepiany mikrofon, a także dongiel Creatice BT-L3, który pozwala na połączenie słuchawek do komputera w trybie cechującym się niskimi opóźnieniami. Dodatkowo dołączony został również kabel usb-c do ładowania samych słuchawek. W porównaniu do Creative Zen Hybrid, wielkim nieobecnym staje się woreczek – najwyraźniej profesjonaliści go nie potrzebują, dlatego przez okres testów słuchawki nosiłem w woreczku od (skrajnie nieprofesjonalnych) SRH440.

Wykonanie i wygoda

Słuchawki wykonane są z lekko teksturowanego plastiku. Nie jest to poziom muszli zeszłorocznego modelu (w którym się zakochałem), ale zdecydowanie lepiej znosi codzienne użytkowanie niż gładki plastik znajdujący się na osłonach podświetlenia. Zawiasy są wykonane z metalu, co zwiększa ich żywotność, a prowadnice oferują bardzo głęboki skok. Należy przyznać, że wykonanie w tym budżecie jest na bardzo dobrym poziomie.

Wygoda Creative Zen Hybrid Pro również zaskakuje. Zarówno pianka w nausznikach, jak i ta na pałąku oferują odpowiednie podtrzymanie – jednocześnie nie powodując nieprzyjemnego nacisku. Pianka oddzielająca małżowinę od osłony przetwornika wydaje się być nieco cieńsza, niż ta obecna w standardowym Zen Hybrid, nadal jednak dobrze spełniając swoje zadanie. Nauszniki równomiernie rozkładają nacisk pochodzący z krzywizny pałąka, dzięki czemu słuchawki stabilnie leżą na głowie.

Brzmienie

Na tą chwilę (poza woreczkiem) Creative Zen Hybrid Pro wydają się słuchawkami wręcz idealnymi. Nadszedł jednak czas spełnić swój recenzencki obowiązek i zepsuć wszystkim zabawę. Po pierwsze należy wspomnieć, że słuchawki brzmią inaczej w zależności od tego, czy mówimy o włączonym, czy wyłączonym ANC – jednak nie jest to nic nowego patrząc na Zen Hybrid. Po drugie, system korekcji brzmienia do przylegania działa miernie. Nie zawsze jest w stanie osiągnąć to, czego się po nim oczekuje, albo zajmuje to więcej niż w innych sprzętach tego typu. W dodatku przy braku pełnego przylegania słuchawki mają tendencję do panicznego podbijania okolic 500 Hz, co jest stosunkowo specyficznym miejscem na sytuacje takiego typu.

Creative Zen Hybrid Pro ANC off graph

Dygresje dygresjami, ale czas na opis samego brzmienia. Pozwolę sobie zacząć od wyłączonego ANC, gdzie słuchawki brzmią podobnie do Razer Barracuda X 2022 (porównanie). Bas jest znacząco przekolorowany, więc utwory posiadają dodatkowe uderzenie, które może dominować resztę pasma, a w szczególności chować wokal. Efekt ten wzmagany jest przez dołek w 800 Hz zmniejszający odbieraną przejrzystość brzmienia. Muszę jednak przyznać, że powyżej 1000 Hz mamy do czynienia z dobrze poprowadzonym pasmem. Oczywiście obecne są odchyły w postaci lekkiego podbicia 1500 Hz, a także spadku w 4500 Hz – jednak stosunkowo dobrze się one znoszą. Powodują lekką nienaturalność brzmienia, jednak bez bezpośredniego porównania mogą zostać zignorowane. Wielkość, charakterystyka podbicia oraz odsłuch sugerują, że górka w 8000 Hz wynika ze specyfiki sprzętu pomiarowego i nie powinna być powodem do obaw. Całokształt słuchawek z wyłączonym ANC daje się słuchać, ale jest daleki od ideału.

Creative Zen Hybrid Pro ANC on graph

Sytuacja zmienia się znacząco po włączeniu ANC. Choć bas staje się prawie referencyjny (z lekkim nadmiarem uderzenia), to reszta pasma stawia się w dużo mniej pozytywnym świetle. Zwiększa się zarówno podbicie okolić 1500 Hz – tutaj zaczynające się już od 1000 Hz – jak i spadek w 4500 Hz. Wychodzi na to, że zamiast względnie zrównoważonych wad, mamy tu do czynienia ze znaczącym zniekształceniem odbieranego dźwięku. Na domiar złego szczyt ear gain-u, znajdujący się w 3000 Hz, zalicza spadek – a co za tym idzie, cierpi na tym przestrzenność brzmienia. Podsumowując brzmienie z włączonym ANC… Jest ono znacząco poniżej oczekiwań i brakuje mi jakości pozwalającej stawiać się obok takich słuchawek jak np. Tune 770NC (gdzie, z drugiej strony, leży stabilność brzmienia), lub Edifier WH950NB.

ANC

Redukcja szumów obecna w Creative Zen Hybrid Pro spisuje się jedynie trochę lepiej niż to, co oferowały Zen Hybrid. Nadal dobrze spisuje się usuwanie dołu pasma, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że przez lepsze materiały poprawiła się pasywna redukcja hałasu środkowej i wysokiej części zakresu częstotliwości. Z wiatrem radzą sobie stosunkowo dobrze, choć nie miałem okazji testować ich przy takich wichurach, jak poprzedniego modelu.

Bateria

Producent deklaruje od 80 do 100 godzin słuchania muzyki. Używając słuchawek w różnych trybach ANC, a nawet na różnej głośności (wliczając pomiary), mając je połączone zarówno do komputera przez dongiel jak i do telefonu przez bluetooth – sam byłem w stanie wyciągnąć około 35 godzin użytkowania zużywając przy tym 40 % baterii.

Mikrofon oraz dongiel

Mikrofon zamontowany w Creative Zen Hybrid jest przeciętnej jakości. Zarówno przy połączeniu przez sbc, jak i LC3+ jest on zrozumiały dla rozmówcy – ale niestety daleki od przyjemnego zrozumienia. W tym przypadku różnica między podpiętym a nie podpiętym mikrofonem na wysięgniku nie jest na tyle znacząca, aby warto było dopłacać.

Creative BT-L3 to sprzęt, który jak zadziała, to nie sprawia problemów. Niestety chęć płynnego przejścia z telefonu na komputer, czy nawet pozostawienie włączonego BT w telefonie oznacza walkę z podpinaniem, a następnie odpinaniem dongla od komputera Dopiero wtedy następuje rozpoczęcie sekwencji parowania. Działa to przeciętnie i jest diabelnie nieintuicyjne.

Aplikacja i sterowanie słuchawkami

Aplikacja Creative App oferuje sterowanie kontrolą hałasu otoczenia, oświetleniem oraz korektorem. Należy jednak pamiętać, że zmiany poczynione w aplikacji mobilnej nie przechodzą z aplikacji na komputer, gdyż tam sterujemy donglem, a tutaj jedynie słuchawkami. Equalizer wbudowany w aplikację posiada 10 pasm oraz wizualizację takiego pasma po equalizacji. Warto przy tym pamiętać, że profil „flat” w aplikacji mobilnej zmienia brzmienie, podczas gdy nie robi tego w aplikacji na PC.

Creative Zen Hybrid Pro posiadają bardzo rozbudowane sterowanie z poziomu muszli. Każda funkcja ma swój własny przycisk. Zasilanie, głośność, przewijanie utworów, czy zmiana ANC odbywa się poprzez osobne guziki nie wymagając od nas zapamiętywania jakichkolwiek kombinacji. Zarówno wielkość, jak i odstęp pomiędzy guzikami powodują, że łatwo jest się do tego przyzwyczaić. Gałka odpowiadająca za sterowanie głośnością stawia adekwatny opór, jednocześnie będąc na enkoderze, a co za tym idzie – zmieniając głośność bezpośrednio w systemie operacyjnym. Na słuchawkach nie uświadczymy choćby pół panelu dotykowego, co mimo wszystko zawsze jest mile widziane.

Podsumowanie Creative Zen Hybrid Pro

Creative Zen Hybrid Pro to słuchawki, które z perspektywy konstrukcyjnej są diablenie dobrze przemyślane – zaczynając od użytych materiałów, sposobu ich obróbki, aż po sterowanie. Tak naprawdę ciężko się tu do czegokolwiek przyczepić. Ponownie Creative udowodnił, że wie jak stworzyć coś bardzo praktycznego. Niestety, zarówno ze strony dźwięku, jak i oprogramowania widać znaczące braki powodujące, że ciężko te słuchawki polecić.

Gdyby zestaw z donglem oscylował w okolicach 450 zł, można byłoby proponować Creative Zen Hybrid Pro jako lepiej wykonaną alternatywę dla Razer Barracuda X 2022, w której awaryjnie można chociażby włączyć ANC. Niestety w cenie 600 zł bez poprawy brzmienia z ANC, czy nawet płynności przełączania się miedzy telefonem a donglem (może w postaci multipoint), nie widzę innej opcji niż z całego serca polecić oczekiwanie na Zen Hybrid Pro 2.

Za udostępnienie sprzętu na test dziękujemy firmie Creative

Creative Zen Hybrid Pro review
Ocena końcowa
3.4
Jakość wykonania 4.5
Komfort użytkowania 4
Aplikacja 3
Aktywna redukcja szumów (ANC) 3
Brzmienie 2.5
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *