Jeździsz samochodem? Ten gadżet to podstawa! – recenzja wideorejestratora LAMAX T10

Kamerki samochodowe stają się coraz popularniejsze. Osobiście jestem kierowcą od dopiero kilku miesięcy i przeszedłem już przez całe mnóstwo sytuacji, gdy ktoś mi zajechał drogę czy swoją bezmyślnością powodował zagrożenie na drodze. W wielu sytuacjach taki gadżet za parę stówek może nas uratować przed wezwaniem do zapłaty mandatu, a w skrajnych przypadkach nawet przed problemami w sądzie. Dzisiaj pragnę Wam przedstawić jeden z takich wideorejestratorów, a mianowicie LAMAX T10 z dołączoną tylną kamerką i kilkoma bardzo ciekawymi funkcjami. Jakimi? Czytaj dalej, a się dowiesz.

Opakowanie i zawartość

Pudełeczko jest niewielkich rozmiarów, zachowano je w stonowanym, eleganckim stylu w odcieniach szarości i granatu. Spojrzawszy na front zobaczymy rendery obrazujące wygląd kamerki od przodu i od tyłu.

W zestawie znajdziemy:

• kamerkę przednią,
• kamerę tylną,
• moduł GPS, który jest również ładowarką do kamerki i jej uchwytem,
• przewód zasilający USB-C do gniazda zapalniczki,
• czytnik kart mikroSD na USB-A,
• narzędzie do ułożenia kabli,
• trzy plastikowe haczyki do poprowadzenia kabli,
• dodatkowa, zapasowa naklejka,
• dokumentacja.

Jakość wykonania i wygląd

LAMAX T10 jest średniej wielkości, w całości wykonano go z dobrej jakości tworzywa sztucznego. Nie ma tu ani jednego niedociągnięcia – wszystko jest odpowiednio zmontowane i spasowane. Z frontu wystają obiektyw, głośniczek i dioda informująca o stanie pracy urządzenia. Na lewym boku znajdziemy hub AV na przewód od tylnej kamerki, mikrofon oraz miejsce na kartę microSD (tylko do 128 GB, ponieważ większych LAMAX T10 nie obsługuje). Na dole znajdziemy jedynie przycisk „Reset”. Na U góry zaś mamy magnes i piny, służące do przyczepienia kamerki do uchwytu, oraz przycisk „włącz/wyłącz” z kilkoma innymi funkcjami.

Przechodząc do tylnej część wideorejestratora, czyli tej widocznej z naszej perspektywy, znajduje się na niej duży ekran o przekątnej 2,45 cala z matrycą IPS, a po jego prawej stronie – trzy przyciski służące do obsługi urządzenia, ponieważ nie jest ona niestety dotykowa. Pod nimi znajdziemy także diodę led.

Uchwyt do kamerki, będący jednocześnie modułem GPS, łączy się poprzez dwa magnesy z urządzeniem i jest bardzo stabilny. Nie ma co się obawiać, że podczas jazdy nawet po bardzo nierównym terenie kamerka odczepi się i spadnie. Uchwyt służy również jako ładowarka, albowiem to właśnie do niego podłączamy kabel USB-C, a urządzenie ładuje się poprzez piny. Dzięki „rączce” możemy, rzecz jasna, regulować nachylenie kamerki, zatem odpowiednie ustawienie obrazu nie powinno być kłopotliwe. Uchwyt montuje się na szybie poprzez grubą, wytrzymałą naklejkę. To nieco mniej praktyczne rozwiązanie niż przyssawki, bo uniemożliwia ono przeniesienie uchwytu w inne miejsce. Byłem wcześniej użytkownikiem podobnego wideorejestratora i po roku, góra dwóch, gdy auto stało na słońcu, przez wysoką temperaturę kamerka spadała i włączał się alarm – dokładnie to samo stało się parę razy podczas jazdy, co w pewnym stopniu stanowi zagrożenie.

Tylna kamerka wykonana jest już zdecydowanie mniejszym kosztem. Nie wyróżnia się niczym szczególnym poza obiektywem i przymocowane na stałe przewodem. Kabel jest długi (sześciometrowy) więc w żadnym aucie nie powinno być problemu z podpięciem go do głównej kamery. By tylna kamerka działała, musi być stale połączoną z przednią. Wtedy w lewym górnym roku ekranu widzimy jej podgląd.

Funkcje, tryby i menu ustawień

LAMAX T10 oferuje wiele przydatnych funkcji. Jedną z nich jest wbudowany moduł Wi-Fi, który pozwala nam połączyć się z aplikacją LuckyCam dostępną na zarówno w App Store, jak i Google Play.

Możemy w niej dostosować większość funkcji i dopasować ustawienia, np. zmienić rozdzielczość, czułość sensora, ustawić wygaszacz ekranu, tryb uśpienia, regulować głośność komunikatów czy wstawić znak wodny. Jest bardzo przejrzysta i intuicyjna, zatem każdy, nawet starsze osoby, powinien sobie z nią poradzić.

Na jedną funkcję zwróciłem szczególną uwagę – mowa o trybie ostrzegajacym przed fotoradarami. Gdy go włączymy, urządzenie pokaże aktualne ograniczenie prędkości (co zaimplementowano już w nowszych samochodach). Ponadto, poprzez sygnał dźwiękowy i wyświetlany komunikat ostrzega nas przed zbliżającym się fotoradarem. Tryb ten działa naprawdę sprawnie nawet przy większych prędkościach, a baza lokalizacji fotoradarów jest na bieżąco aktualizowana.

Nagrywanie

LAMAX T10 posiada obiektyw szerokokątny o polu widzenia 170 stopni. W dodatku jest on wyposażony w funkcję WDR, mającą za zadanie doświetlać zaciemnione części i przyciemniać te zbyt naświetlone.

Do wyboru mamy kilka rozdzielczości, takich jak:

Na co dzień polecam używać FullHD 30 lub 60 fps, co najwyżej 2.5K. Dlaczego? Ponieważ jest to wystarczająco dobra jakość, która pozwala na rozpoznanie znaków na tablicach rejestracyjnych i innych istotnych szczegółów, jednocześnie nie tracąc przy tym tak dużej ilości miejsca na karcie jak w przypadku 4K. LAMAX T10 posiada jednak specjalny kodek, który kompresuje nagranie, które zachowując świetną jakość zajmują mniej miejsca na dysku. Musicie mieć również na uwadze, że nie każdy komputer będzie w stanie odtworzyć nagrania w takiej rozdzielczości, ze względu właśnie na problematyczną (i najprawdopodobniej płatną) instalację kodeku. Tylny wideorejestrator nagrywa już w zdecydowanie gorszej jakości, jednak nie oznacza to, że jest ona zła. Można ją nazwać po prostu poprawną.

Próbki wideo

Podsumowanie LAMAX T10

Podsumowując, moim zdaniem wideorejestrator LAMAX T10 to świetny sprzęt jak na swoją cenę, która bądź co bądź najniższa nie jest. Wynosi ona 629 zł na moment pisania recenzji, ale za tę kwotę dostajemy dwie kamerki – na przód i na tył – nagrywające obraz w doskonałej jakości nawet w 4K. Szkoda jedynie, że obsługuje karty tylko do 128 GB z kodekiem H.265. Szczerze powiedziawszy, nie dopatrzylem się tu innych wad. Zalet mogę zaś wymienić znacznie więcej – wielość funkcji, jakość nagrań, duży ekran… Jeśli szukacie porządnego wideorejestratora i niespecjalnie przejmujecie się ceną, to bez dwóch zdań powinniście dodać LAMAXa T10 do Waszej listy życzeń.

Recenzja jest możliwa dzięki firmie LAMAX, która udostępniła sprzęt do testów.