JBL Tune Flex Ghost Edition – produkt mało zauważalny, a przecież JBL należy do producentów, którzy posiadają szeroką gamę produktów, które przyciągają uwagę konsumentów głównie swoim wyglądem. Produktom od JBL ciężko jest zarzucić cokolwiek w kwestii samego designu. I nie bez powodu mówię o właśnie takim aspekcie.
Mimo, iż producent posiada pokaźną liczbę produktów, niewiele z nich odnosi się do tego, z czego JBL według swojej nazwy powinien słynąć, czyli „JBL by HARMAN”.
Badania nad krzywą Harman’a, która jest uznawana za neutralną i najbardziej odpowiadająca użytkownikom rozpoczęły się dobre kilka lat temu. Obecnie Dr. psychoakustyki – Sean Olive, potwierdził pracę nad nowym targetem w oparciu o usprawnione urządzenie pomiarowe. Jest nim Brüel & Kjær type 5128 – o lepszych właściwościach niż dotychczasowe pomiary w standardzie IEC711.
Największy problem dotyczył słuchawek dokanałowych, gdyż rezonans występujący na urządzeniu w standardzie IEC711 był nieco uciążliwy. Za to 5128 pozwolił na zmniejszenie tych problemów, ale zadajmy sobie kluczowe pytanie – ile osób w wieku powyżej 30 lat w Polsce interesuje się pomiarami i bierze je pod uwagę? Do tego grona nie możemy zaliczyć niestety polskich audiofilów – romantyków, ale to nie oni mają w tym wszystkim głos decydujący.
Oferta JBL bogata jest w słuchawki TWS i wiele z nich przewinęło się już przez listy polecanych. Tune Flex Ghost trafiły do naszej redakcji w celu ich przetestowania – właśnie pod kątem list. Czy obok 230NC, Live Pro 2, a także kilku innych produktów, transparentne JBL Tune Flex Ghost Edition mogą zawalczyć o miano polecanego produktu? Przekonajcie się, czytając dalej!
Specyfikacja
⦁ Typ produktu: słuchawki True Wireless
⦁ Styl noszenia: douszne
⦁ Przetwornik: 12 mm Dynamic Driver
⦁ Redukcja hałasu: ANC (Redukcja Hałasu), Transparency
⦁ Mikrofon: 4 (2 na słuchawkę)
⦁ Łączność: Bluetooth® 5.2
⦁ Wspierane kodeki: brak informacji
⦁ Bateria: do 8 godzin wkładki (6 z ANC), do 32 godzin z etui
⦁ Waga: 4.8 g (jedna słuchawka), 38.6 g (etui)
⦁ Inne: cert. wodoszczelności IPX4, JBL Pure Bass Sound, Ambient Aware, TalkThru
⦁ Gwarancja: 24 miesiące gwarancji
⦁ Cena: 479 zł
Opakowanie
Do redakcji dotarł model w odcieniach fioletu i interesującym opakowaniem. Każda wersja kolorystyczna ma zewnętrzny karton zachowany w takich samych barwach, co nie pozostawia złudzeń, jaką wersję aktualnie mamy w ręce.
Producent na froncie, oprócz wizualizacji produktu w postaci błyszczącej naklejki, informuje nas o baterii oraz chwali się zdobyciem nagrody „reddot” za design. Boki kartonu prezentują grafikę z hasłem „Dare to listen”, a także podstawową specyfikację produktu. Znalazło się również miejsce na informacje o zawartości i wymiennych wkładkach.
Na tył opakowania naniesiono informacje o zastosowanych technologiach. producent postanowił wyciąć fragment, dzięki któremu widzimy nasz produkt. Wewnątrz natomiast znajduje się wnęka, która skrywa w sobie wymienne tips’y oraz przewód do ładowania.
Jakość wykonania
Półprzezroczyste produkty często mają problem z odpornością plastiku na zarysowania oraz odciski palców. Dotychczas miałem styczność z dwoma produktami z takim wykończeniem – Ear (1) oraz Ear (2) od Nothing. Trzeba przyznać, że obydwie wersje kolorystyczne wyglądały zacnie. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć o jakości.
Tune Flex Ghost Edition wypadają tutaj lepiej – przez czas testów nie zaobserowałem mikro-rysek. Codziennie, co najmniej kilka razy wykonywałem czynność chowania etui do kieszeni spodni i kurtki. Inaczej wygląda kwestia odcisków palców, ale to powinien wiedzieć każdy, kto posiada produkt o błyszczącej powierzchni.
Miejsca mocowania elementów etui jest widoczne pod światło, co nie wygląda najlepiej. Dopasowanie wieczka etui też może być problemem. W momencie, gdy jest ono otwarte nie pojawia się większy problem, natomiast zamknięte w trakcie poruszania – wydaje efekt pykania. Można powiedzieć, że to zwykłe czepialstwo. Jednak ten sam aspekt pojawił się przy okazji recenzji AirPods Pro generacji 2. Kogoś może to irytować, więc warto o tym wspomnieć.
Wygoda, gesty
Obsługa gestów Tune Flex Ghost nie należy do najlepszych. Panel dotykowy znajduje się pod górnym mikrofonem. JBL udostępnia nam 3 kategorie obsługi gestów: zmiana kontroli hałasu, poziomu głośności i obsługa multimediami. Tutaj pojawia się minus – gdyż nawet producenci, którzy stosują panele dotykowe (nie mówiąc o systemie haptycznym, to inna liga) potrafią w taki sposób zaprojektować gesty i ich obsługę, aby była ona przyjemna, a także pozwalała na wszystkie funkcje, również z asystentem głosowym.
W tym przypadku musimy decydować, które funkcje chcemy, aby system gestów obsługiwał. Czuły panel dotykowy reaguje nawet na lekke dotknięcie. Obsługa gestów nie należy tutaj do najprzyjemniejszych, jednak po dłuższym obcowaniu z produktem jesteśmy w stanie się do nich przyzwyczaić. Podsumowując – aż tak wielkiej tragedii nie ma.
Tune Flex Ghost mogą za to pochwalić się wygodą. Zaoblony kształt stemu, dosyć małych rozmiarów korpus i shallow-fit (płytko wchodzą w kanał słuchowy) powinien sprzyjać nawet osobom, które mają problemy z dokanałowymi słuchawkami. Tym razem mamy do czynienia z produktem, który jest jednocześnie douszny i dokanałowy, więc tym bardziej został przygotowany na szersze grono odbiorców.
Aplikacja
Aplikacja JBL Headphones oferuje podstawowe ustawienia w tym zmianę brzmienia, profile ANC, gesty, ustawienia korekty, balans i podstawowy equalizer. Znalazło się tam również zakładka Support do sprawdzania aktualizacji firmware słuchawek.
Bateria
Bateria Tune FLex Ghost zapewnia do 32 godzin pracy urządzenia z etui i do 8 godzin na jednym ładowaniu słuchawek, co jest bardzo dobrym wynikiem. Nie miałem problemów, aby naładować słuchawki w ciągu dwóch tygodni tylko raz. Bateria bez problemu pozwoliła wtedy na słuchanie muzyki w mieszanym cyklu, a na domiar tego, było miejsce na zapas. Well Done.
Mikrofon
Tune Flex Ghost mają łącznie 4 sztuki mikrofonów. Oferują one zrozumiała komunikację. Radzą sobie z hałasem i nawet w bardziej zatłoczonych miejscach rozmówca nie będzie miał problemu ze zrozumieniem mnie, jednak jakość mojego głosu mogła być nieco lepsza. Rozmówcy często narzekali na mój zniekształcony głos. Niestety, w tym miejscu należy postawić minusa, a konkurencja w o wiele niższej kwocie oferuje lepszą jakość rozmów.
Tryb transparentny
Tryb transparentny w Tune Flex Ghost jest dość mierny. Różnica między brakiem włączonego trybu kontroli hałasu a trybem „TalkThru” jest niewielka, choć nadal jesteśmy w stanie prowadzić konwersację. Drugim trybem jest „Ambient Aware”, który ma za zadanie usunąć niechciane dźwięki otoczenia i pozwolić nam na rozmowę – ten tryb jednak nie powala na kolana i również jego jakość stoi pod znakiem zapytania. W tym przypadku konkurencja wypada zwyczajnie lepiej.
Redukcja hałasu
Jeśli tryb transparentny zawiódł, to może chociaż ANC nadrobi zaległości? Tune Flex Ghost oferuje 6 profili ANC, przy czym tak jak w TalkThru, różnice między profilami są prawie zerowe. Jeździłem komunikacją miejską, spacerowałem po zatłoczonych miejscach w centrum mojego miasta i niestety, tutaj również się zawiodłem. Starałem się dostrzec różnicę między tymi profilami, ale nie byłem w stanie.
Kolejnym problemem jest to, że ANC w Tune Flex Ghost działa niezbyt dobrze. Pozwala nam wyciszyć się od otoczenia, ale zapomnijmy o tym, że odetniemy się całkowicie. W kwocie 479 zł jesteśmy w stanie otrzymać dobrze działające ANC, odpowiadające tej półce cenowej – być może nawet przewyższając konkurencję w tej kategorii, a przy tym mieć całą resztę w zgodzie z naturą (czego niejednokrotnie byłem świadkiem). I ponownie, niestety, tutaj tryby odpowiedzialne za kontrolę hałasu mocno zawodzą.
Brzmienie
JBL Tune Flex Ghost Edition oferują dwa profile brzmienia, które dostosowujemy do typu nakładek, jakie obecnie mamy w uszach. Opiszę zatem obydwa z tych profili osobno, zwracając uwagę na różnicę w drugim z nich.
Sealing Ear Tips
JBL by HARMAN – czy jest tak, jak powinno? Harman Target Curve – słuchawki grają neutralnie. Utwory nastawione na bardziej basowe brzmienia nie będą zawodziły. Natomiast niskiego basu jest tutaj ilość, która powinna zadowolić wszystkich słuchaczy. Klasyczne „bangery”, bardziej rockowe kawałki, muzyka elektroniczna i phonk – nie ma na co narzekać. Bas nie wylewa się na wszystkie pasma, nie tworzy jedną spójność z resztą brzmienia, choć w niektórych momentach przez lekkie podbicie jego środka mamy wrażenie zbyt wielkiego nasycenia. Głębia jednak została zachowana. Bas przyjemnie łupie w bębenki, a jednocześnie niezbyt przesadnie.
Męski, jak i żeński wokal to dwie rzeczy, które w przypadku słuchawek strojonych pod Harman In-Ear Curve wypadają świetnie. Męski nie narzuca się w utworach, nie stara się przyćmić całej reszty, czyli instrumentów. Tak, jak w wypadku niskich częstotliwości zwyczajnie łączy się w spójne i przyjemne brzmienie. Żeński wokal ma w zwyczaju być bardziej donośny, ale wszystko ogranicza się do masteringu produktów. W przypadku Tune Flex Ghost jest zauważalnie głośniejszy niż męski, lecz dalej współgra z całą słyszalną resztą. Nie kłuje w uszy i nie powoduje zawrotów głowy. Jedyną wadą jest wycofanie górnej części (okolice 4.000 Hz), które pogarsza dokładność słuchawek, chociaż detali zdaje się nie brakować.
Perkusja, gitary, talerze – treble. W moim odczuciu jest kilka niedociągnięć. Gitary miejscami mają problem z separacją, a ich brzmienie nie jest tak dokładne jak powinno. Perkusja i talerze czasami łapią swoje uchylenia, lecz co najważniejsze – nie kłują w uszy. Tune Flex Ghost natomiast mogą pochwalić się dobrą sceną i ogólną separacją. Instrumenty potrafią grać naprawdę szeroko i są do wychwycenia bez mniejszych problemów. Ogólna ilość detali, niezależnie od gatunku z jakim miałem styczność, jest odbierana pozytywnie.
Open Ear Tips
Brzmienie dedykowane dla otwartego sposobu używania słuchawek się zmienia. Z uwagi na brak zamkniętej komory akustycznej, bas zwyczajnie ucieka (pomimo iż domyślnie w ustawieniu został podbity). Jest go zdecydowanie mniej i tak samo mniej cieszy uszy. Jeśli kiedykolwiek mieliście uczucie „pustego basu” – to tutaj jest podobnie.
W przypadku męskiego wokalu stał się on bardziej wyrazisty i mięsisty. Zdecydowanie wychodzi przed szereg i zdaje się przyćmiewać resztę brzmienia. Zwyczajnie instrumental musi nadganiać wyciągnięty na przód męski wokal. Żeński natomiast wypada lepiej, bowiem został nieco bardziej stonowany i zdecydowanie lepiej współgra z całą resztą.
Kiedy gitary elektryczne są jeszcze w stanie choć w minimalnym stopniu zadowolić, tak reszta już nie do końca. Czuć mniejsza detaliczność i gorszą separację niż w przypadku dokanałowego trybu. Miejscami czuć brak nasycenia i zepchnięcie w bok grania gitar. Dźwięk talerzy został zachowany w odpowiedni sposób, nie kłuje w uszy, ale dodaje przyjemne uzupełnienie. Perkusje podzielają ten sam los. Ilość detali jest zauważalnie niska, włącznie z węższą sceną.
Podsumowanie JBL Tune Flex Ghost Edition
Będąc szczerym, po części jestem zadowolony z tego, w jakim kierunku zmierza firma, lecz po części również czuję się zawiedziony. Przyjemną sprawą jest fakt, że różnorodność rynku wzrasta. Ciężko szukać tanich słuchawek o bardziej transparentnym designie (Tune Flex Ghost Edition potrafią cenowo spaść poniżej 400 zł), które będą oferowały to, co konkurencja. Z drugiej strony są zauważalne wady i odstępstwa, które nawet w kwocie promocyjnej nie są już tak akceptowalne.
W przypadku użycia Sealing Ear Tips faktycznie jest na czym zawiesić oko: brzmienie, czas pracy na baterii, design, redukcja hałasu otoczenia podczas rozmów – nawet konkurencja miewa z tym problemy. Jednak patrząc na Tune Flex Ghost z użyciem Open Ear Tips otrzymujemy to wszystko minus brzmienie, które według mnie jest najważniejsze w słuchawkach. Dodatkowo dostaliśmy mikrofony, ANC oraz tryb kontaktu poniżej przeciętnej. Słuchawki dokanałowe z nastawieniem tylko na dźwięk – jak najbardziej można polecić, ale jako all-round dobry produkt.. tutaj JBL musi jeszcze popracować.