Sennheiser HD660S2 miniature

Recenzja Sennheiser HD 660S2 – W poszukiwaniu celu…

Filip Kniewski
Sennheiser HD660S2 miniature
3.7
Ocena końcowa

Z firmą Sennheiser mam stosunkowo ciekawą więź. Moja przygoda z audio zaczęła się od modelu HD 599, pierwsza recenzja słuchawek, które nie były w moim posiadaniu, była na temat HD 560s, w pracy regularnie mam styczność z systemem mikrofonów bezprzewodowych ew100 G3 od tej niemieckiej firmy, a nawet badania nad krzywą Harmana prowadzone były na HD 518. Jestem zresztą daleko od bycia jedyną osobą, dla której słowa „Sennheiser” i „Audio” są nierozerwalnie połączone. W związku z tym moje oczekiwania względem sprzętów tej marki są nieproporcjonalnie duże, jeżeli porównamy je z wymaganiami co do konstrukcji innych producentów. Dlatego też gdy tylko dostałem propozycję zrecenzowania Sennheiser HD 660S2, począłem oczekiwać kuriera. Póki co zdecydowana mniejszość modeli Sennheisera nie zaoferowała oczekiwanej jakości, między nimi są takie sprzęty jak Momentum 4, HD 820 oraz HD 660S. Czy legenda poprawiła swoją czarną owcę, a jeśli tak, to czy zrobiła to w wystarczającym stopniu, aby walczyć z konkurencją? Nie pozostaje Wam nic innego, jak się o tym dowiedzieć.

Opakowanie i jego zawartość

Sennheiser HD 660S2 przychodzą do nas w prostym kartonie z podstawowym zestawem akcesoriów, w którego skład wchodzą kabel ze złączem Pentaconn 4,4 mm, przewody ze złączem Jack 6,35 mm oraz woreczek służący do względnej ochrony słuchawek podczas transportu. Wiadome jest, iż twarde etui byłoby bardziej adekwatne do ceny, ale jest to sprzęt do użytku domowego, więc przymknę na to oko. Warto wspomnieć, że od strony słuchawek kable zakończone są autorskimi stykami Sennheisera, które w obecnej formie obecne są na słuchawkach firmy już od modelu HD 580, czyli od roku 1994, a więc łatwo będzie o zamiennik.

Sennheiser HD660S2 included in box

Wykonanie i wygoda

Skoro już przy zamiennikach jesteśmy, to w przypadku tych słuchawek zapewne kiedyś się przydadzą. Konstrukcje Sennheisera są specyficzne – nie stoją nawet blisko sprzętów wykonanych bogato, ale biorąc je w ręce, uświadamiamy sobie, że te słuchawki nas pochowają. Konstrukcja zapoczątkowana przez wspomniane już HD 580, używana w modelach takich jak HD 600 czy HD 650 oraz kontynuowana w Sennheiser HD 660S2 wielokrotnie udowodniła swoją wytrzymałość. Jeśliby spojrzeć na portale aukcyjne, znaleźć będzie można oferty sprzedaży pierwszego i drugiego z wymienionych tutaj modeli, których data produkcji sięga zeszłego wieku, a jedyny dowód na ich starość, poza – rzecz jasna – paragonem, to kilka rysek i poduszki płaskie jak naleśniki.

Sennheiser HD 660S2 to drugie słuchawki, które goszczą u mnie w sierpniu oraz drugie, które korzystają ze sprawdzonej budowy. O ile w przypadku JBL Tune 770NC przydałoby się delikatne odświeżenie, o tyle Niemcy nie muszą nic kombinować, jeżeli chodzi o walory konstrukcyjne swojego sprzętu. Waga jest równomiernie rozłożona, poduszki – wystarczająco miękkie, aby dobrze przylegać do głowy i nie kłócić się z okularami i wystarczająco twarde, by trzymać małżowinę z dala od osłony przetwornika. Wycięcie pośrodku gąbki na pałąku eliminuje ryzyko powstania punktowego nacisku na głowie. Jedyny kontrowersyjny punkt odnośnie wygody HD 660S2 to siła, z jaką ściskają one głowę. Rozkłada się ona równomiernie na całą szerokość pada, a co za tym idzie, znacząco poprawia stabilność (jeżeli słuchając muzyki, Wasza głowa wykonuję symulację przeciążeń działających na astronautów podczas startu, to te słuchawki są dla Was), jednak może powodować uczucie przesadnego nacisku wśród niektórych osób, wówczas polecam spróbować się przyzwyczaić, ponieważ stabilność tych słuchawek na głowie to coś wspaniałego, a jeśli nie ma na to szans – rozciągnąć lekko słuchawki, chociażby na książkach.

Brzmienie

Na początku pisałem, że zawiodłem się na HD 660S, pamiętacie? Sennheiser HD 660S2 to zdecydowanie lepszy model niż ich młodszy brat. Niestety, kiedy pierwsza generacja gościła w moim domu, nie posiadałem urządzenia pomiarowego, więc opinię tę bazuję na wspomnieniach oraz wykresach z innych źródeł, których jednak nie będę wstawiał, aby nie mieszać sprzętów pomiarowych. Sennheiser poprawił zarówno egzekucję góry, jak i dołu pasma. Obie skrajności zostały wzmocnione, jednak słuchawkom wciąż daleko do V-ki. Zakres między 200 a 1500 Hz jest poprowadzony w zasadzie bezbłędnie – owszem, posiada drobne podbicie między 1000 a 1500 Hz, ale nie jest to coś, co powinno nas przerażać – powoduje to delikatną nosowość wokali, jednak wobec całości brzmienia okazuje się przydatne. Poniżej 200 Hz nie uświadczymy podbicia oczekiwanego przez Harman Target, w gruncie rzeczy jest tam nawet spadek, ale sięga na tyle głęboko, że odczuwalny jest jedynie w garstce utworów. Bas ma wystarczające uderzenie, ale nie jest on masujący, nawet jeśli artysta będzie chciał osiągnąć taki efekt. Stłumienie pasma powyżej 5000 Hz jest o mniej więcej 2-3 dB za mocne, co powinno powodować znaczący spadek odbieranej detaliczności dźwięku, jednak w połączeniu ze wspomnianym wcześniej podbiciem nie jest to aż tak zauważalne, okupione jest zaś lekko zniekształconym wokalem. Przyczepić się można również do lekkiego niedosytu w ear-gain, który pogarsza pozycjonowanie, przy czym jest to nieduża wada.

Sennheiser HD660S2 graph

Jest jednak problem dużego kalibru, którego nic nie ukrywa. To spadek w okolicach 4600 Hz. Doprowadza on do znaczącego pogorszenia wrażenia separacji instrumentów, negatywnie wpływa na detaliczność riffów gitarowych oraz osłabia naturalność dźwięku. Co on tam robi i dlaczego nie został poprawiony względem poprzedniej generacji? Nie wiem. Zrozumiałbym wycofanie całej góry (które ogólnie rzecz biorąc, jest tutaj obecne), nawet uwzględniając, że słuchawki nie powinny koloryzować, ponieważ ich zadaniem jest oddanie muzyki do uszu właściciela, aby to ona go porwała. Zrozumiałbym to w słuchawkach starszych, albo znacznie tańszych. Zrozumiałbym to, gdyby typ budowy Sennheiser HD 660S2 wiązał się z taką wadą, choć wtedy silnie zalecałbym poprawę konstrukcji. Problemem z usprawiedliwieniem Sennheisera jest to, że istnieje firma, która pięćdziesiąt lat temu wypuściła słuchawki z równiutko poprowadzoną górą, posiada w swojej ofercie słuchawki za 700 zł posiadające ear-gain rodem z podręcznika i w 1998 wypuściła na rynek słuchawki z bliźniaczą konstrukcją, gdzie problem nieregularności w górze pasma praktycznie nie występuje. Zgadnijcie co to za tajemnicza firma…

Sennheiser HD560s versus graph

Całościowo słuchawki grają głównie środkiem z lekkim dodatkiem dołu. Na pierwszy rzut ucha aspekt ten wydaje się wypadać przyzwoicie, ale po głębszej analizie i porównaniu do konkurencji oczywistym staje się, że dźwięk nie należy do mocnych stron HD 660S2.

Podsumowanie

„Miałeś chamie złoty róg…”. Przy cenie 2 500 zł Sennheiser HD 660S2 nie oferują niczego, co nie byłoby oferowane przez nie tyle konkurencję, co samego w sobie Sennheisera i to dwu- lub czterokrotnie taniej. Absolutnie nie rozumiem pozycji rynkowej HD 660S2. W prawie żadnym aspekcie nie są lepsze od HD 600, a dźwiękowo przegrywają z HD 560s, ale z nimi jedynie nieliczni są w stanie chociaż konkurować. Przewodowe słuchawki otwarte nie mają sobą do zaoferowania nic poza dźwiękiem, nie izolują od otoczenia, więc ich jedyną przewagą nad głośnikami jest kompaktowość i niewymaganie dedykowanego pokoju odsłuchowego, aby cieszyć się pełną ich jakością, więc jeśli brzmienie stawia poprzeczkę niżej niż tańsi bracia, a model za 1200 zł jest niemalże identycznie wykonany – różni się jedynie siatką grilla – to jaki jest sens dopłacać?

Sprzęt do testów dostarczyła firma Aplauz.

Sennheiser HD660S2 miniature
Ocena końcowa
3.7
Jakość wykonania 4
Komfort użytkowania 4.5
Brzmienie 2.5
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
2 komentarzy
  • Za pierwszym podejściem je odesłałem, dochodząc do mniej więcej podobnych wniosków. Teraz po drugim podejściu, kiedy zostały ze mną, z autorem tekstu mogę się zgodzić chyba wyłącznie w kwestii zbyt wysokiej ceny. Na pewno nie w kwestii oceny dźwięku 😉

    Sennheiser HD599, 600, 650, 560s ; Hifiman Sundara, 400se, 400S, 400i, XS, Xv2, Edition X, AKG 701, 550mk3; Beyerdynamic Amiron Home; Brainwavz HM5; Grado 60, 325x, Shure 440, 1540, Fiio FT3
    – żadne z tych słuchawek nie zostały u mnie, a 660s2 tak 😉

    Dlatego proponuje sprawdzić samemu, i dać im trochę czasu, bo dźwięk to bardzo mocna strona tych słuchawek. Sięgam po nie chętniej niż po he-1000. Może warto zmienić źródło?

    • To nie kwestia źródła, one po prostu nie radzą sobie z wiernym odwzorowywaniem nagranie, co powoduje, że nie są to dobre słuchawki pod względem brzmienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *