Dark Project KD104A

Test i recenzja Dark Project KD104A – optyczna i cudowna.

Mateusz Szymański

Od paru lat aktywnie narzekam na klawiatury oparte o przełączniki kontaktowe, które w mojej opinii powinny ustępować już znacznie lepszej i ciekawszej technologii, takiej jak optyczna czy nawet magnetyczna. Niestety, do tego potrzeba zmiany trendu wśród producentów i chętniejszego tworzenia klawiatur na optycznych i magnetycznych przełącznikach, w przystępniejszych cenach. Do tej pory na taki ruch zdecydowała się większość dużych marek gamingowych, ale każda z nich żąda za tego typu klawiatury niemałe kwoty. A co tam słychać u mniejszych producentów?

Z produktami (a raczej produktem) Dark Project miałem swój pierwszy kontakt już jakiś czas temu, przy okazji testu Dark Project KD83A, której recenzję znajdziecie na blogu. Już wtedy zauważyłem spory potencjał, a sama klawiatura bardzo przypadła mi do gustu. Okazuje się jednak, że marka ta oferuje także bardziej przystępne cenowo modele, na przykład KD104A. To właśnie jego goszczę dzisiaj na swoim biurku, a dokładnie w wariancie z przełącznikami optycznymi Gateron Optical 2.0 Red. Jak wypadł on w moich testach? Zapraszam do lektury!

Dark Project KD104A

Opakowanie i akcesoria

Klawiatura przychodzi do nas zapakowana w minimalistyczny i monochromatyczny karton. Na froncie znajdziemy logo marki Dark Project na białym tle, zaś z tyłu nie ma absolutnie nic. Właściwie niemożliwym do stwierdzenia byłoby który konkretnie model do nas trafił, gdyby nie naklejka na boku pudełka – to ona zdradza wszystko, od nazwy modelu, przez kolor, na kodzie QR zawierającym instrukcję obsługi kończąc.

Skoro na pudełku nudy, to sprawdźmy co kryje się wewnątrz. A jest ciekawie, bo poza samą klawiaturą znajdziemy tam:

  • czarny przewód w oplocie, USB-C do USB-A,
  • osłonka z dwoma śrubkami,
  • druciany keycap puller,
  • mały switch puller,
  • trzy bonusowe przełączniki optyczne Gateron Optical 2.0.

Do przewodu nie mam szczególnych zastrzeżeń – jest długi, pasuje kolorystycznie do klawiatury i można go nawet zwinąć za pomocą organizera na rzep. Całe szczęście jest on także dosyć miękki, a to dlatego, że producent postawił tu na nieco lepszy oplot. Dzięki temu łatwo wyprostować wszelkie zagięcia i ładnie ułożyć kabel na biurku. Jeśli zastanawiacie się jednak czym jest ta osłonka, to służy ona do zasłonięcia kabla w miejscu gdzie ten jest wpięty w złącze USB-C. Po co? Podejrzewam, że dzięki temu trudniej będzie wypiąć przewód z klawiatury, ale trzeba zadać sobie pytanie – czy faktycznie jest to dla kogokolwiek problem, tym bardziej że port USB jest tu bardzo ciasny?

Bardzo cieszy mnie obecność drucianego narzędzia do zdejmowania nakładek, bo dzięki temu nie uszkodzimy ich – w przeciwieństwie do plastikowych keycap pullerów, które mogą porysować powierzchnię boczną keycapa. Nie może być jednak zbyt kolorowo, bo dołączony w pakiecie switch puller jest tu tak maleńki, że używanie go jest niezwykle niekomfortowe i moim zdaniem lepiej zaopatrzyć się w coś większego jeśli planujemy często wyciągać przełączniki z tej klawiatury.

Świetnym gratisem są również bonusowe przełączniki, którymi w tym przypadku są Gateron Optical 2.0 w wariantach Brown, Black i Blue, po jednej sztuce każdy. Dzięki temu możemy przekonać się jaki feeling oferują inne modele z tej samej linii, a także na przykład wymienić Reda spod spacji na cięższego Blacka, tak jak robiono w starych klawiaturach.

Zauważyliście pewnie, że w pakiecie nie ma żadnej instrukcji obsługi ani jakiejkolwiek innej papierologii. To za sprawą ukrycia jej pod kodem QR, który znajduje się na boku pudełka. Dla mnie to wspaniała informacja, bo nie znoszę marnowania surowców, takich jak papier, na kompletnie zbędne elementy, z których nikt nigdy nie skorzysta.

Wygląd

Dark Project KD104A jest klawiaturą pełnowymiarową, a zatem mamy tu wszystkie klawisze potrzebne do sprawnego korzystania z komputera – sekcję alfanumeryczną, rząd klawiszy funkcyjnych, klaster nawigacyjny oraz panel numeryczny. Łącznie przycisków mamy tu 104 sztuki, albowiem przestrzeń nad NumPadem została wygospodarowana na świecące na niebiesko diody indykacyjne oznakowane białymi ikonkami, a układ to standardowe ANSI – niski Enter, pełny lewy Shift i klasyczny dolny rząd. Nie powinno być zatem problemów z ewentualną wymianą keycapów. Co martwi pewnie wielu z Was to jednak rozmiar, który nie jest zoptymalizowany pod graczy – mogą oni potrzebować więcej przestrzeni na prawo od klawiatury, do swobodnych ruchów myszą. Jeśli jednak nie przeszkadza Ci to, albo nie jesteś zapalonym graczem, to pewnie Full-size przypadnie Ci do gustu. Jest to w końcu najklasyczniejszy i najpopularniejszy rozmiar.

Recenzowana dziś klawiatura występuje co prawda w dwóch wariantach kolorystycznych, ale w Polsce nie kupimy jej na przełącznikach optycznych w barwie białej, a jedynie czarnej – tak jak w moim przypadku. Ponadto konstrukcja KD87A jest bliźniaczo podobna do KD104A i prawdopodobnie bazuje na tym samym projekcie, więc w teorii istnieje opcja kupna mniejszej niż pełnowymiarowa klawki i uzyskania podobnych doświadczeń co ja. A jakby tego było jeszcze mało, to oba te modele oferują różnego rodzaju keycapy: zwykłe, pudding i side-print. Do mnie trafił egzemplarz z tymi ostatnimi. Warto mieć zatem to wszystko na uwadze przy okazji wyboru klawiatury.

Kompletnie czarna obudowa świetnie współgra z nakładkami bez nadruków na powierzchni górnej. Tworzy to bardzo minimalistyczny, a wręcz mroczny klimat. Mi osobiście nawet się to podoba i bez problemu mógłbym korzystać z takiego sprzętu na co dzień. Uważam też, że biały wariant ma potencjał prezentować się jeszcze lepiej, tym bardziej na moim jasnym stanowisku. Do ciemnej konstrukcji pasują także w miarę ostre kąty, które choć delikatnie zaokrąglone, to mimo wszystko dodają ciut pazura całości. Taka to w miarę kanciasta i surowa klawka.

Wszystkie ścianki obudowy są płaskie, a na bokach i z tyłu widoczne są kanaliki, którymi można poprowadzić kabel. Widać je także od spodu, gdzie można swobodnie umieścić w nich przewód i cieszyć się, że wychodzi on na przykład z lewego boku, bliżej jednostki centralnej. Na froncie zauważyć można z kolei biały napis „DARK PROJECT”, który zdaje się być jedynym brandingiem na całej klawiaturze – to się ceni! Skoro już o bocznych powierzchniach mowa, to muszę oczywiście wspomnieć o floating-key design, a raczej jego braku. W przypadku KD104A mamy, całe szczęście, do czynienia z konstrukcją zamkniętą, w której przełączniki nie wystają ponad korpus. To powoduje, że klawiatura nie wygląda goło i tandetnie, a elegancko i masywnie. Do tego ma to pozytywny, moim zdaniem, wpływ na akustykę – nieco wygłusza.

Wykonanie

Obudowa Dark Project KD104A jest w pełni wykonana z tworzywa sztucznego. Nie dziwi to jednak, szczególnie biorąc pod uwagę próg cenowy z jakim mamy do czynienia (choć w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej stosunkowo tanich konstrukcji z aluminiowym korpusem). Plastik jest moim zdaniem znacznie mniej straszny niż go malują, bo jeśli producent zadba o wykonanie, to nawet tworzywo jest w stanie zaoferować dobrą sztywność. Tak też jest w tym przypadku – praktycznie nic się nie ugina, za wyjątkiem minimalnego ruchu przedniej ścianki w okolicach spacji. Jest to jednak tak znikome, że nawet nie biorę tego pod uwagę jako wada.

Warto przy tym nadmienić, że choć obudowa jest z plastiku, to do wyprodukowania płyty mocującej użyto bliżej nieokreślonego metalu. Stawiam natomiast, że jest to albo stal albo aluminium – z naciskiem na to pierwsze. Dzięki temu klawiatura waży znacznie więcej (1187 g) i jest wyraźnie sztywniejsza, co pozytywnie wpływa na wytrzymałość jak i frajdę z użytkowania. Jest to natomiast standardowy zabieg – obecnie praktycznie każda klawiatura pre-built ma metalową płytę mocującą.

Ergonomia

Spód klawiatury opiewa w klasyczne dla tego miejsca gumki antypoślizgowe (pięć sztuk, po jednej w każdym rogu i jedna przy przedniej krawędzi), a także dwustopniowe rozkładane nóżki do podwyższenia kąta nachylenia, również zakończone gumkami zabezpieczającymi klawiaturę przed ślizganiem się po biurku. Jest to co prawda domyślny zestaw elementów, który spotkamy w większości obecnie produkowanych klawiatur dostępnych na polskim rynku, ale i tak bardzo cieszy mnie obecność trzystopniowej regulacji kąta nachylenia, bo dzięki temu więcej osób będzie w stanie dobrze dobrać dla siebie profil. Ponadto gumeczki świetnie sprawdzają się w utrzymaniu urządzenia w miejscu.

Front obudowy dodatkowo poprawia kwestię ergonomii, bo ma on 19 mm wysokości, czyli typowo dla klawiatury o standardowym profilu. Uważam zatem, że jakiekolwiek podpórki pod nadgarstki są tu kompletnie zbędne i nie powinniśmy się martwić jakimkolwiek bólem mogącym wynikać z długiego korzystania z tego modelu. Pamiętajmy jednak, że dla każdego komfort może być inny i niektórzy mogą mieć trudności z korzystaniem z tego typu klawiatury – szczególnie ci, którzy większość życia pisali na niskoprofilowych gumiakach biurowych, pokroju Logitech K120. Dla takich osób polecam wybór innej klawiatury, albo niezrażanie się do standardowego profilu po kilku dniach użytkowania.

Keycapy

Bardzo interesujący wybór padł w przypadku keycapów użytych w otrzymanym przeze mnie egzemplarzu Dark Project KD104A. Producent postawił tu bowiem na tak zwane side-printy, czyli nakładki z nadrukami ulokowanymi na przedniej ściance, zamiast na tej górnej. Jest to jednak rozwiązane w znacznie lepszy sposób niż w przypadku konkurencyjnego i bardzo popularnego Dream Machines DreamKey – tam nadruki nałożone są w postaci „farby” na powierzchni, metodą zwaną pad-print, zaś KD104A korzysta z lubianego i wytrzymałego podwójnego wtrysku.

Trzeba natomiast zwrócić uwagę, że w tym przypadku double-shot nie niesie szczególnych zalet pod kątem wytrzymałości, bo podczas pisania nasze palce i tak nie wchodzą w kontakt z powierzchnią boczną nakładki, więc tak czy siak nie zmazalibyśmy nałożonych tam nadruków. Wykonanie legend z osobnego kawałka plastiku ma tu jednak inny cel – prześwitywanie podświetlenia. Wewnętrzna warstwa jest bowiem półprzezroczysta, dzięki czemu światło płynące z diody osadzonej pod przełącznikiem dociera do znaku i ładnie go rozświetla – szczególnie w nocy.

Można się zastanowić czy takie rozwiązanie ma sens. Powoduje ono przecież, że nadruki ciężej dostrzec, prawda? No właśnie nie! Siedząc przy wysokim biurku będziemy widzieć boczną ściankę keycapa znacznie wyraźniej niż tę górną, więc legendy będą jak najbardziej widoczne. Poza tym jest to po prostu kwestia gustu, czy takie coś się osobie podoba, czy nie. Mi nie trafiło do gustu, bo jestem fanem minimalistycznych i eleganckich designów (a to zdecydowanie celuje w osoby młodsze i graczy), natomiast wpływ na moją opinię ma tu także czcionka, a nie jedynie jej umiejscowienie.

Widzicie, producent postanowił zastosować krój pisma jednoznacznie kojarzony z gamingiem – ostre zgięcia, duże litery i przekombinowane ikonki. Oczywiście nie uważam, że to źle, bo każdy ma inne preferencje i niektórym może się coś takiego podobać, natomiast ja nie przepadam za tak rozciągniętymi w poziomie napisami, które są w całości napisane wielkimi literami i zajmują ogromną część powierzchni keycapa. Ponadto znaki takie jak O, B, 6 czy 9 mają niedomknięte brzuszki – to znaczy wewnętrzna część nie jest całkowicie odcięta od reszty i jest tak jakby przedzielona czarnym plastikiem. Nie wygląda to za elegancko i mi się po prostu nie podoba.

Tak się rozgadałem o nadrukach i kwestiach z nimi związanymi, a nie powiedziałem jeszcze ani słowa o zastosowanym materiale. Otóż Dark Project zaoferował nam tutaj keycapy wykonane z ABS-u, czyli tworzywa mniej wytrzymałego od PBT. Nie trzeba się jednak moim zdaniem przesadnie martwić, ponieważ powierzchnia nakładek jest w KD104A i tak stosunkowo gładka, bardzo przyjemna w dotyku. Wspomnę jeszcze przy okazji, że grubość ścianek bocznych to 1 mm w najcieńszym punkcie (tam gdzie jest tylko czarny plastik) i 1,4 mm w najgrubszym (tam gdzie na ściankę składa się zarówno czarny jak i prześwitujący), czyli dosyć standardowo.

Profil to popularny OEM, który spotkać możemy w znacznej większości klawiatur pre-built. Jest on średniej wysokości i ma lekko wyprofilowaną powierzchnię. Każdy rząd ma też swój odrębny kształt, co czyni OEM ergonomicznym profilem, do którego łatwo się zaadaptować. Osobiście preferuję Cherry, ale jeszcze nigdy nie odczułem dyskomfortu podczas korzystania z klawiatury na OEM-ach.

Stabilizatory

Nic tak nie cieszy w klawiaturze jak stabilizatory, o których brzmienie zadbał producent. Dark Project zaskoczył mnie już w przypadku swojej flagowej „siedemdziesiątki piątki” i podobnie jest tutaj. Stabilizatory są co prawda przymocowane do płyty mocującej, ale od razu widać, że to nie byle staby – mają one bowiem bardzo nietypowe barwy. Ponadto są one świetnie nasmarowane, do takiego stopnia, że praktycznie nie hałasują. Czasami zdarzy sie jakiś minimalny szelest generowany przez metalowy drucik, ale jest to ciche i nie przeszkadza w użytkowaniu.

A jak ktoś nie jest w stanie wytrzymać nawet okazjonalnego i cichego klekotania, to zawsze może wymontować stabilizatory z klawiatury za sprawą obecności w niej hot-swap’a, a następnie nałożyć samodzielnie jakiś gruby smar na druciki. Można wykorzystać do tego także strzykawkę i wlać smarowidło w odpowiednie miejsca bez wyciągania czegokolwiek z klawiatury. No, poza keycapami.

Przełączniki

Możnaby rzec, że najważniejsze w klawiaturze są przełączniki. Oczywiście nie są one jedynym ważnym komponentem, ale jestem się w stanie poniekąd z tym zgodzić – bez dobrego przełącznika nie ma dobrej klawiatury, bo co mi po świetnych keycapach i konstrukcji, skoro pisanie nie sprawia dostatecznego poziomu przyjemności. Dlatego też uradowała mnie wieść o tym, że Dark Project zastosował Gateron Optical 2.0 w przypadku swojej klawiatury KD104A. Dostać można ją także na Gateron Yellow (tylko w wersji białej, której ponadto nie kupimy na optycznych), a mniejszy wariant KD87A występuje także na ich switchach g3ms Sapphire i g3ms Teal, które powstały we współpracy z Gateronem. Nic jednak nie jest według mnie tak świetnym wyborem jak kochane przeze mnie przełączniki optyczne, które w mojej opinii praktycznie nie mają wad.

Dark Project KD104A w wersji z Gateron Optical 2.0 kupimy w Polsce wyłącznie na Redach. Szkoda, bo był potencjał zadowolić także innych odbiorców, na przykład tych uwielbiajacych donośny klik. Przełączniki czerwone to oczywiście nic innego jak liniowce, a zatem nie odczujemy w nich żadnego oporu w postaci sprzężenia zwrotnego informującego palec o aktywacji, a wyłącznie opór stawiany przez sprężynę. Ta wymaga z kolei jedynie 45 gramów siły do aktywacji przełącznika na poziomie 2 mm skoku, zaś do doprowadzenia trzonu do samego dołu (4 mm) potrzeba około 57 gf.

Zastanawia Was jednak pewnie jak działają w ogóle te całe przełączniki optyczne, więc już spieszę z odpowiedzią. W standardowym switchu kontaktowym (np. Gateron Yellow) aktywacja odbywa się poprzez styk dwóch metalowych blaszek, które przepuszczają w ten sposób sygnał elektryczny, interpretowany następnie przez kontroler jako wprowadzenie znaku do komputera. W przełącznikach optycznych wygląda to kompletnie inaczej, bo wszelki kontakt metalu z plastikiem jest wyeliminowany – zamiast tego trzon sunie w dół, a jego rdzeń w pewnym momencie przysłania (w tym przypadku, bo chociażby DMET 3.0 stosowane w klawiaturach RAZER działają na odwrót i odsłaniają) wiązkę światła podczerwonego emitowaną przez diodę. Nie ma światła w odbiorniku, więc nie ma też sygnału, o czym informowany jest kontroler. Finalnie interpretuje on to jako aktywację.

Bezkontaktowość skutkuje mniejszym tarciem, ale także mniejszą ilością części podatnych na awarię. W przełącznikach optycznych spotkamy się zatem z doskonałym poziomem płynności, którego próżno szukać w zwyczajnych przełącznikach. To szczególnie ważne w przypadku liniowców, takich jak Gateron Optical 2.0 Red właśnie. Mniejsza awaryjność pozwala z kolei na cieszenie się klawiaturą przez wiele lat, bowiem jedyny element mogący się faktycznie popsuć to dioda emitująca światło podczerwone, której żywotność liczona jest w przełączeniach. Co prawda w przypadku Dark Project KD104A nie mamy żadnej informacji na ten temat, aczkolwiek żadna dioda nie powinna nas zawieść przez długie lata standardowej eksploatacji i prędzej znudzi nam się klawiatura.

Podejrzewam, że wiele z Was zadaje sobie pytanie czym różni się druga wersja optycznych Gateronów od tej pierwszej. Producent sugeruje, że wydłużył on w nich żywotność poprez zmiany konstrukcyjne dotyczące rozmiarów „pole hole” (dziurka w dolnej części obudowy, w którą wchodzi rdzeń trzonu), ale jak pisałem już wcześniej – w takim przełączniku tak czy siak nie ma co się zepsuć i żywotność zależy wyłącznie od nadajnika i odbiornika światła podczerwonego. Należy natomiast zauważyć, że Gateron zmienił w drugiej wersji nieco kształt trzonu, przez co spodziewałem się lepszego poziomu wobble. Niestety, trzon gibie się w nich tak samo jak w starszych przełącznikach tego producenta, co raczej nie będzie przeszkadzać większości, ale osobiście wolę nieco niższy poziom wobble.

Za sprawą umieszczenia diod emitujących światło RGB na powierzchni PCB mamy tu do czynienia z klawiaturą hot-swap, albowiem przełączniki optyczne nie są przymocowane do niej w żaden inny sposób niż na zatrzaski do płyty mocującej. Można je więc wyciągnąć specjalnym narzędziem, które zresztą dostajemy w zestawie, i włożyć w ich miejsce inny, kompatybilny model. Można także wyjąć obecne tu Redy, ręcznie je nasmarować (bo fabrycznie smaru na nich brak) i włożyć z powrotem. Zauważcie też, że switche są tutaj skierowane w dół, a więc są w orientacji południowej. To powoduje, że nie dojdzie tutaj do żadnej interferencji jeśli zdecydujemy się wymienić keycapy na niższe, chociażby na świetnej jakości Aifei lub Shenpo o profilu Cherry.

Brzmienie

Nie wiem jak to się dzieje, ale klawiatury na przełącznikach optycznych zawsze brzmią w bardzo charakterystyczny sposób. Stukanie jest w nich donośne, basowe i przypomina trochę mieszanie klocków LEGO w dużym pudełku. Oczywiście taka sygnatura dźwięku przypada mi do gustu, ale jest też trochę zbyt grzechocząca na moje preferencje. Dlatego też uważam, że da się tutaj wycisnąć znacznie więcej poprzez przesmarowanie przełączników jakimś Krytoxem.

Stabilizatory wypadają pod kątem brzmienia naprawdę dobrze, bo producent już na etapie produkcyjnym zadbał o dopracowanie ich pod tym względem. W efekcie nie uświadczymy tu praktycznie żadnego klekotania, poza pojedynczymi sytuacjami przy mocniejszym lub krzywym wciśnięciu klawisza stabilizowanego – ja miałem tak chociażby z lewym Shiftem, ale nie jest to nic strasznego. Ponadto, co niezwykle ciekawe, sprężynki zamontowane w przełącznikach zdają się być nasmarowane, gdyż nie wydają one praktycznie żadnego metalicznego pogłosu przy wciskaniu klawiszy. Świetna robota!

Podświetlenie

Dark Project KD104A oferuje podświetlenie RGB emitowane przez diody przylutowane bezpośrednio na powierzchni PCB (SMD). Jak wspominałem, są one ulokowane w orientacji południowej, a to w celu rozświetlenia znaków znajdujących się na przedniej ściance keycapów. Skutkiem ubocznym, a nie zamierzonym efektem, jest więc tutaj brak interferencji z niższymi keycapami, ale za to jak pozytywnym.

Kolory podświetlenia są typowe dla LED-ów RGB, czyli ładne tak długo jak do ich powstania nie jest potrzebna mieszanka kilku barw podstawowych. Z tego też powodu biały wygląda tragicznie, bo wylewa się z niego czerwień zmieniająca go w róż. Podobnie jest z żółtym, który bardziej przypomina limonkę niż cytrynę. Reszta kolorów jest natomiast jasna, ładna i żywa – tak jak na podświetlenie w klawiaturze przystało.

Martwi mnie natomiast wydawany przez diody dźwięk. Niezależnie od ustawionego poziomu jasności w okolicach panelu numerycznego można usłyszeć bardzo wysoki pisk, który jest wręcz nie do zniesienia bez słuchawek na uszach – do tego stopnia, że w pewnym momencie postanowiłem po prostu wyłączyć podświetlenie w klawiaturze, bo nie mogłem już tego znieść. Poniższe nagranie audio przedstawia jak dokładnie to wygląda. Doświadczyłem już czegoś podobnego w innych modelach, ale nigdy w takim ze średniej półki – zazwyczaj była to domena budżetowych konstrukcji.

Oprogramowanie

Producent zapewnia do swojej klawiatury uniwersalne oprogramowanie, które po wykryciu urządzenia pozwala na skonfigurowanie jej na kilku płaszczyznach. Po pierwsze mamy opcję zmiany działania dowolnych klawiszy na różnorodne funkcje – nawet zarządzanie multimediami czy uruchamianie programów. Istnieje także opcja nagrania makr i przypisania ich do wybranych klawiszy. W drugiej zakładce możemy z kolei ustawić efekt podświetlenia, jego jasność, kolor i prędkość animacji.

Całość jest przejrzysta i intuicyjna, więc konfiguracja przebiega gładko, bez żadnych problemów. Mam natomiast pewien zarzut dotyczący zapamiętywania ustawień przez klawiaturę. Wraz z odłączeniem urządzenia od komputera to nagle „zapomina” ustawiony przez nas układ i po ponownym podłączeniu i bez włączonej aplikacji nie działa tak jakbyśmy chcieli. Jest to dla mnie szczególnie frustrujące, bo osobiście odinstalowywuję oprogramowanie od razu po ustawieniu klawiatury.

Ocena końcowa Dark Project KD140A

Czy Dark Project KD104A to kolejna klawiatura optyczna na rynku, która jest godna polecenia? Jak najbardziej. Kupiła mnie ona przede wszystkim zastosowaniem świetnych switchy Gateron Optical 2.0 Red, które nie tylko są wytrzymałe i gładkie, ale także przyjemnie wyważone i świetnie brzmiące. Ponadto konstrukcja jest sztywna i zakrywa przełączniki od każdej strony, zaś stabilizatory nie klekoczą praktycznie wcale za sprawą fabrycznego smarowania. Wisienką na torcie są keycapy ABS double-shot z nadrukami na boku, które z pewnością trafią w gusta wielu osób.

Szkoda, że wybór przełączników jest ograniczony. Miło byłoby mieć opcję wyboru spośród wariantów Red, Black i Blue, bo wówczas klawiatura trafiłaby w gusta większej ilości osób. Całe szczęście switche można tu po prostu zmienić jak w hot-swapie, ale nie każdy chce wydawać dodatkowe pieniądze na przełączniki i wymieniać je ręcznie w klawiaturze. Nie podoba mi się też czcionka na keycapach, a podświetlenie mogłoby lepiej radzić sobie z kolorem białym i żółtym.

Poza tym nie jestem w stanie zarzucić temu modelowi nic więcej złego. To po prostu dobra klawiatura, która wyciska jak najwięcej to możliwe z dostępnego budżetu i oferuje genialne odczucia z pisania. Kupić można ją w polskiej dystrybucji za 379 złotych w wersji czarnej na Gateron Optical 2.0 Red, co uważam za naprawdę dobrą cenę. Gdyby wykraczała ona ponad cztery stówki to musiałbym się zastanowić nad poleceniem tego modelu, aczkolwiek poniżej tego progu nie znajdziemy absolutnie nic lepszego w formacie full-size i z takimi cechami.

Alternatywy dla niej stanowią bowiem wyłącznie Dream Machines DreamKey, która odstaje na praktycznie każdej płaszczyźnie, ENDORFY Thock Wireless, która nie tylko ma float-key, ale także oferuje zwyczajne Kailh BOX-y, a także Keychron z serii K, którego trzeba by sobie sprowadzać z zagranicy. Dark Project K104A jest więc zwyczajnie optymalniejszą i lepszą opcją. Polecam!

Rekomendacja EnvyTech

Recenzja jest możliwa dzięki firmie Dark Project, która udostępniła sprzęt do testów.

Udostępnij ten artykuł
Obserwuje:
Cześć, jestem Mateusz Szymański, szerzej w internecie znany jako Krzew. Interesuję się klawiaturami komputerowymi i to im poświęcam większość swojego życia. Poza klawiaturami ogromne znaczenie ma dla mnie muzyka, a w wolnym czasie lubię oglądać seriale, filmy i anime, a także czytać mangi.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *