Sennheiser Accentum miniature

Recenzja Sennheiser Accentum – Wyciąganie wniosków w toku…

Filip Kniewski
Sennheiser Accentum review image
3.2
Ocena końcowa

Wypuściwszy średnie Momentum 4, inżynierowie z Niemiec wrócili do deski kreślarskiej i rok po premierze flagowego modelu na świat wydali średniopółkowy sprzęt noszący nazwę Accentum. Kosztuje 800 zł, więc obecnie – jak wspomniałem – mieści się w średniej półce cenowej. Z wyglądu przypomina swojego starszego brata, a czy jest wart swojej ceny? Jeden rabin powie „tak”, drugi rabin powie „nie”, a trzeci zaprosi do zapoznania się z recenzją.

Opakowanie i jego zawartość

Zestaw, który dostajemy razem ze słuchawkami, jest poniżej oczekiwań. Poza sprzętem grającym, w pudełku znajdziemy jedynie kabel USB-C, służący do ładowania słuchawek. O ile kabel analogowy jest tutaj zbędny, o tyle jakaś forma etui jest wskazana, ale nieobecna. Sennheiser Accentum nie są wyjątkowe w skali rynku jeśli mowa o braku woreczka w pudełku, ale nie jest to trend, który popieram. Szczególnie uwzględniając, że Creative Zen Hybrid, kosztujące 300 zł, oferowały podstawową ochronę w komplecie.

Wykonanie i wygoda

Sennheiser Accentum wykonane są jak większość sprzętu tego producenta. Plastiki mogłyby być przyjemniejsze w dotyku, ale nic nie skrzypi, a słuchawki wydają się względnie wytrzymałe. Pomimo pozbycia się obszycia z pałąka, Niemcy postanowili pozostawić tam silikon, który genialnie spełniał rolę obicia pianki w Momentum 4, co ma miejsce także tutaj. Na krytykę zasługują jednak duże powierzchnie nieteksturowanego plastiku, który z czasem będzie zbierał rysy, jeśli nie dokupimy etui.

Słuchawki leżą na głowie dokładnie tak, jak każde inne autorstwa Sennheisera, czyli w praktyce bezbłędnie. Z czasem doceniłem nawet bezstopniowy system regulacji, który pozwalałby naciągnąć słuchawki na głowę po wyciągnięciu z etui, gdyby było ono w zestawie. Ścisk wystarczy, aby utrzymać słuchawki na naszej głowie przy codziennych warunkach, ale jest na tyle ograniczony, że nie powoduje dyskomfortu. Muszle od środka wyłożone są miękką gąbką, zatem nie ma powodów, aby obawiać się o bolesny kontakt z osłoną przetwornika.

Brzmienie

Sennheiser Accentum, po wypadku Momentum 4, nie posiadają opcji podłączenia kablem jack. Nie jestem zaskoczony taką decyzją, ale dostępność takiej opcji zawsze w cenie. Pozostaje mi więc jedynie ocenić brzmienie z zapiętym DSP – i tu jest nieźle. Po pierwsze, Accentum brzmią lepiej od swojego starszego brata, jednak nie jest to duży wyczyn, bo Momentum 4 do wybitnie grających nigdy nie należały. Niestety, miałem je przed zakupem IEC60318-4, więc nie porównam ich do tańszego sprzętu przy użyciu wykresów.

Nowe stereofony od Sennheiser grają względnie równomiernie. Niestety, spadek w 240 Hz objawia się brakiem odczuwalnej głębi brzmienia. W połączeniu z podbiciem basu poniżej 100 Hz daje to specyficzny efekt niewyrazistości dołu. Jest ona słyszalna i uderza w sposób zauważalny, ale nie jest jednolity z resztą pasma. „Separacją” basu, tak często opisywaną przez audiofili, nazwać tego nie można, to raczej brak połączenia, przez który tracimy informacje produkowane przez membranę bębna oraz głębię męskich wokali. To problem słyszalny raczej przy ograniczonej liczbie utworów, choćby z racji zróżnicowanego masteringu, ale „Fast Car” autorstwa Tracy Chapman uwidoczni każdą wadę (a wykres dodatkowo ją oświetli).

Prawa połowa wykresu też ma swoje problemy, takie jak spadek w 1800 Hz, który pomaga ukryć wcześniej wspomniany deficyt amplitudy membrany w 240 Hz, zmniejszając ostrość brzmienia. Dodaje od siebie również wrażenie powiększonej sceny, ale jak nie ma róży bez kolców, tak nie ma odchyłów bez minusów. Taki spadek powoduje rozmycie brzmienia, co jest szczególnie słyszalne w przypadku instrumentów strunowych i oznacza mniej dokładną słyszalność poszczególnych pociągnięć strun gitar akustycznych. Niby detal, ale na to należy nałożyć spadek w 4000 Hz, który pogarsza odbieraną dokładność brzmienia, a więc otrzymujemy widocznie pogorszoną reprodukcję, odbiegającą od neutralnego brzmienia.

Skoro już pomarudziłem, to mogę też trochę pochwalić. Sennheiser Accentum cechuje dobrze zachowany balans tonalny, który powoduje, że bez dwóch zdań muzyka na tych słuchawkach brzmi całkiem przyjemnie i nie informuje nas wszem wobec o niedociągnięciach w algorytmach DSP dostępnych na pokładzie Accentum. Choć formalnie grają gorzej niż Tune 770NC, to ich budowa daje do zrozumienia, że bardzo łatwo o przyleganie, a więc nie blokują najlepszego brzmienia za bardzo określoną pozycją na głowie.

ANC

Aktywna redukcja szumów w Sennheiser Accentum jest wydrukowana na pudełku oraz opisana w aplikacji – słyszalna, ale zdecydowanie nie stanowi karty przetargowej. ANC działa tu lepiej niż w Momentum 4 oraz mniej więcej na poziomie obecnego w Teufel Real Blue NC. Niestety, obecność wiatru eliminuje używalność ANC, ponieważ albo wprowadza zakłócenia, albo blokuje ją po włączeniu trybu eliminacji zniekształceń spowodowanych wiatrem.

Bateria

Z racji bycia pierwszymi w kolejce do konkretnego egzemplarza testowego, miałem jedynie tydzień na zapoznanie się ze słuchawkami, więc udało mi się słuchać muzyki jedynie przez plus minus 12 godzin, co spowodowało spadek baterii do 80%.

Aplikacja i sterowanie słuchawkami

Sennheiser Accentum obsługiwane są przez aplikację Smart Control. Oferuje ona podstawowy equalizer, obsługę ANC oraz miernie działającą funkcję dopasowania brzmienia pod własne preferencje. Sterowanie słuchawkami odbywa się poprzez przyciski znajdujące się na prawej muszli. Mają one znaczące wypustki, więc pomimo małych rozmiarów używa się ich komfortowo.

Podsumowanie

Sennheiser Accentum to sprzęt wykonany poprawnie. Nie ustanawia on nowych punktów odniesienia, ale jest też daleki od wykluczających go wad. W idealnych warunkach brzmi gorzej niż Tune 770NC, ale jest znacznie stabilniejszy jeśli chodzi o przyleganie, które gwarantuje dobre brzmienie. Od Real Blue NC brzmi za tonieco lepiej, przy czym nie posiada tak przyjemnych materiałów oraz etui w zestawie. Gdybym to ja miał wybierać wokółuszne słuchawki bezprzewodowe do 1000 zł, to najprawdopodobniej postawiłbym naSennheiser Accentum, przy czym nie byłby to wybór bez wad, ale zachowujący najbardziej odpowiadającą mi równowagę cech takich jak dźwięk czy wygoda oraz funkcji dodatkowych.

Sprzęt do testów dostarczyła firma Sennheiser

Sennheiser Accentum review image
Ocena końcowa
3.2
Jakość wykonania 4
Komfort użytkowania 4
Aplikacja 3
Aktywna redukcja szumów (ANC) 2,5
Brzmienie 3
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *