Cooler Master MM712

Test Cooler Master MM712 – test i recenzja świetnie wycenionej myszki

Bartosz Malesiński
4.6
Ocena końcowa

Cooler Master – jeden z bardziej niedocenianych i pomijanych graczy na rynku, niedawno z racji trzydziestolecia istnienia firmy wypuścił myszkę – MM712, czyli bezprzewodowy i bardzo ulepszony model brata MM710/MM711. Czy jest to dobra propozycja? Czy Cooler Master MM712 skutecznie zagrozi konkurencji? Tego, jak i wielu innych rzeczy dowiemy się z recenzji!

Specyfikacja:

  • Profil: symetryczna
  • Łączność: przewodowa, bezprzewodowa (2.4 GHz, Bluetooth)
  • Podświetlenie: RGB
  • Oprogramowanie: Obecne
  • Waga: 58g
  • Wymiary: 16.5 x 62.4 x 38.3 mm

Specyfikacja pochodzi ze strony producenta.

Opakowanie i zawartość

Pierwszy akapit i już będę narzekał? Troszkę tak, ponieważ lekko się zawiodłem na opakowaniu w którym przychodzi do nas szczurek. Zapewne wielu z was pomyśli „co ci daje opakowanie?”. Właściwie nic, lecz lubię, gdy produkt prezentuje się dobrze już od samego początku. Cooler Master MM712 przychodzi do nas natomiast w bardzo małym kartoniku z wizerunkiem myszki na przodzie, a chwytliwie zapodaną specyfikacją na tyle.

Gdy już nabierzemy chęci aby myszkę rozpakować, nasze oczy ujrzą… No właściwie mało co. Produkt został owinięty w najzwyklejszy woreczek, a ten (wraz z akcesoriami o których za chwilę) do kartonowej przegródki wewnątrz. A propos akcesorii – znajdziemy tam grip tape. Jedynie on, który na domiar złego nie należy do dobrych, jest bardzo śliski, zupełnie bez tekstury i jego pomoc jest znikoma. Cieszy mnie fakt, że producent użył takiego koloru materiału, że nie oszpeca on myszki.

Dostajemy oczywiście papierologie i klasyczne to, co w myszkach bezprzewodowych – dongiel, kabel USB (w tym wypadku typu C, za co należy pochwalić, bo mówiąc z doświadczenia – nie każdy taki stosuje) oraz adapter, który po podłączeniu do dongla i kabla niweluje zakłócenia. Mimo że spodziewałem się czegoś lepszego, nie będę się pastwił nad MM712. Pudełko robi małe wrażenie, a jego zawartość jest biedna, lecz dajmy Cooler Masterowi szanse i zapewniam, że się zrehabilituje.

opakowanie i zawartość

Jakość wykonania i wygląd

Nie słyszałem nigdy na jej temat nic złego i ciekawiło mnie jak jest w rzeczywistości. Otóż… Również nic złego nie mogę powiedzieć! Spasowanie jest na bardzo wysokim poziomie, nie zauważymy niedokładnego łączenia części, zbyt dużych lub małych odstępów między nimi i wielu, wielu innych.

Po bardzo profesjonalnej próbie sprawdzającej wykonanie elementów w środku (potrząsnąłem myszką) nie natrafiłem na nic niepokojącego. Przy ostatniej z moich prób – ściśnięciu myszki, Cooler Master MM712 nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Przydałoby się wspomnieć o zastosowanych materiałach, a raczej o ich jakości. Jest świetnie, czujemy praktycznie od razu, że gryzoń nie został wykonany z kiepskiego plastiku. Naprawdę bardzo miłe zaskoczenie. Mysz jest solidna i bardzo dobrze wykonana.

Gdy opisywałem kablowego i dziurkowanego brata, najmniej podobał mi się kształt, który to faktura plastra miodu podkreślała. Całe szczęście, tutaj z taką nie mamy do czynienia. Kolorystyka utrzymana jest w czarnych barwach z kilkoma niebiesko-zielonymi elementami. Będąc szczery, kolorowy wprowadzają tu trochę chaosu – są w zupełnie innym odcieniu. Zapewne był to zabieg celowy, lecz dla mnie wygląda to dosyć chaotycznie, gdy scroll otrzymujemy w odcieniu neonowym, a przyciski boczne i spód w metalicznym.

Wyłączając ten mały zgrzyt, myszka bardzo mi się podoba. Jest elegancka, prosta i zgrabna. Jedyny podświetlany element to logo z okazji wspomnianego we wstępie trzydziestolecia, znajdujące się na humpie. Można owo podświetlenie oczywiście wyłączyć, co mi osobiście spodobało się bardziej.

cooler master mm712 podświetlenie

Powierzchnia

Pierwsze co mi przychodzi do głowy to jej matowy i kredowy charakter. Powierzchnia lekko przypomina tą, zastosowaną w produktach Razera, z tym wyjątkiem, że tutaj jest dużo mniej „ziarnista”. Nie sposób jest mi opisać czemu, lecz bardzo na Cooler Master MM712 pociła mi się dłoń. Nie wykluczam, że jest to reakcja na plastik, który pierwszy raz miałem w dłoni.

Przez taką reakcję gryzoń potrafił być lekko niekontrolowany i niezbyt stabilny, mimo wszystko ciut pomogły w tym gripy, szczególnie na potliwość dłoni. Niestety gripy same w sobie pozostawiają na myszce bardzo duże ilości kleju, który mimo usilnych prób jest lekko widoczny na zdjęciach.

Przyciski główne, boczne i scroll

Jak podaje producent, użyte tu zostały optyczne switche. Ich feeling z początku wydawał mi się lekko nietypowy. W ogólnym rozrachunku są one twarde, bardzo sprężyste, głośne oraz dosyć ciężkie. Nie uświadczymy problemów z dwuklikiem, a post jak i pretravel jest tutaj nieobecny. Jedyny minus to inny dźwięk wydawany przez prawy, a inny przez lewy przełącznik.

Przyciski boczne są zwyczajne, nie chce, aby miało to pejoratywny wydźwięk, bo nie o to w tym chodziło. Są po prostu niezbyt wyróżniające. Ani pozytywnie, ani negatywnie. Są w porządku, ich umiejscowienie mogłoby być ciut wyższe, lecz to jest spowodowane moim chwytem.

W przypadku enkodera nie mam pojęcia co poszło nie tak, lecz coś na pewno. Jest on zdecydowanie zbyt lekki i opór stawiany przez niego jest znikomy, podobnie jak przeskok przy jego „kręceniu” – praktycznie żaden. Dobrym potwierdzeniem moich słów jest to, że jako niedzielny gracz, często przy zmienianiu broni (domyślnie na scrollu) przeskakiwałem o większą ilość pól niż chciałem. Jedyne co go ratuje, to powierzchnia, jaką jest pokryty – ta jest akceptowalna. Jednym zdaniem jest co poprawiać, ale podstawa jest solidna.

Łączność i ślizgacze

Jak wspomniałem wcześniej, mamy do dyspozycji kabel USB typu C, jak na ten pełniący głównie formę ładowarki sprawdza się bardzo dobrze, jest stosunkowo giętki. Nie stawia oporu z wyjątkiem krótkiego odcinka praktycznie bezpośrednio przy miejscu łączącym z myszką. Mamy również dongiel 2,4GHz sprawdzający się bez zarzutów, oraz Bluetooth, co do którego również nie ma co się przyczepić.

Bateria według producenta ma pojemność 500 mah, co pozwala na bardzo efektowne 9/10 dni dosyć intensywnej pracy (w moim wypadku, 1000Hz pooling rate). Ładowanie jest również bardzo szybkie. Od zera do setki w około 15 minut.

Ślizgacze zaskoczyły mnie swoją szybkością. W połączeniu z Artisanem FX Zero były naprawdę szybkie, bardzo płynne i wytrzymałe. Miłe zaskoczenie!

cooler master mm712 od spodu

Sensor

Pora na najgorszy moment każdej recenzji, mowa tu o sensorze. Ten tutaj się znajdujący to PixArt PAW3370, czyli bardzo popularna pozycja od PixArta, używana w myszkach z troszkę wyższej półki. Cofając się troszkę, pewnie zastanawiacie się, dlaczego jest to najgorszy moment recenzji. Spieszę z odpowiedzą. Sensor to podpunkt naszpikowany w większości liczbami i danymi, które dla zwykłego zjadacza chleba albo nie mówią nic, albo jak już są niewyczuwalne w użytku.

Wracając do samego sensora – nie ma problemu z jitteringiem, interpolacją, dewiacją lub kompatybilnością z podkładkami (sprawdzony na wielu z nich, na żadnej nie było problemu). Umiejscowiony jest w górnej części co bezpośrednio przekłada się na uczucie z korzystania. Przechodząc do liczb, jego zakres DPI sięga do 19 tysięcy, co jest liczbą wprost ogromną, a LOD jest regulowane i bardzo niskie.

Kształt i waga

Podchodziłem do Cooler Master MM712 z odpowiednią rezerwą emocji mając wcześniej do czynienia z jej kablowym kuzynem, którego poziom kanciastości skutecznie mnie odrzucił. Czy tutaj jest lepiej? W teorii nie powinno – to wciąż ten sam, dobrze znany kształt. Jak jest w praktyce? Na pewno lepiej. Jestem pewien, że używa mi się pozycji od Cooler Mastera po prostu lepiej za sprawą braku dziur, które skutecznie potrafią podkreślać kształty. Wciąż jest jednak nietypowy, wciąż czujemy na nim agresywne skosy i linie oraz wyrazisty tył. Świetnie nada się do claw gripa do każdego rodzaju dłoni oraz bardzo dobrze do fingertipa przy średnich i większych dłoniach (dla mniejszych tył może przeszkadzać). Do palma nie polecam.

Wagowo wpisuje się w kategorię piórkową za sprawą 58 gram. Podkreślam to za każdym razem i zrobię to teraz. Uważam, że jest to waga idealna i świetnie wpasowuje się w moje gusta. Prawdę mówiąc, gdy trzymałem MM712 w dłoni, byłem pewien, że waży o wiele mniej.

cooler master mm712 kształt

Oprogramowanie

Cooler Master wypuścił bardzo wielofunkcyjne oprogramowanie. Oprócz funkcji „normalnych” jak regulacja DPI, makra, bindy, sterowanie podświetleniem i wiele, wiele innych, dostępnych wszędzie pozycji spotkamy kilka unikatów. Software pokaże nam parametry i specyfikację naszego komputera w czasie rzeczywistym wraz z ich obciążeniem. Oczywiście wpływa to bezpośrednio na większą zasobożerność, lecz wciąż jest ona naprawdę w porządku, a sam soft działa bez problemu.

Podsumowanie Cooler Master MM712

Przechodząc do podsumowania recenzji Cooler Master MM712, czy jest on wart 349.99 złotych (Hard-PC, cena z kodem GAMING wynosi 259zł). Według mnie tak. Niespełna 350 złotych w dzisiejszych czasach to okazyjna cena jak za bezprzewodową myszkę z wyższej półki. Otrzymujemy świetną jakość wykonania, bardzo dobre przełączniki i możliwość obcowania z materiałem „premium”. Ma ona swoje wady, których pod żadnym pozorem nie można lekceważyć i usprawiedliwiać ceną. Ale nie można zaprzeczyć, że Cooler Master MM712, wydany na trzydziestolecie istnienia firmy zrobił krok w dobrą stronę. Polecam!

Recenzja jest możliwa dzięki HARD-PC, który udostępnił sprzęt do testów.

Ocena końcowa
4.6
Zawartość 4.3 > 5
Jakość wykonania 5
Przyciski główne 4.5 > 5
Przyciski boczne 4.3 > 5
Ślizgacze 4.6 > 5
Sensor 4.7 > 5
Oprogramowanie 4.6 > 5
Udostępnij ten artykuł
Cześć! Jestem Bartek, znany również jako Archon. Moim hobby są peryferia komputerowe, a w szczególności myszki i podkładki.
1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *