G-Wolves Hati S Wireless – recenzja i test słynnego gryzonia

Bartosz Malesiński
4.5
Ocena końcowa

Czy G-Wolves wraz ze swoją, do niedawna flagową myszką, spełniło pokładane w niej nadzieje? Czy Hati S Wireless jest faktycznie jedną z najlepszych myszek bezprzewodowych? Odpowiedź na to i wiele innych pytań poznasz przeczytawszy tę recenzję. Nie ma więc na co czekać, czas na lekturę!

Specyfikacja:

  • Typ produktu: mysz dla graczy
  • Łączność: 2,4 GHz
  • Sensor: Pixart PMW3370
  • Przełączniki główne: Kailh GM8.0
  • Waga: ok. 60 gramów
  • Gwarancja: 2 lata
  • Cena: ok. 550 złotych
  • specyfikacja pochodzi ze strony prodcuenta.

Opakowanie i jego zawartość

Każdy, kto ciut bardziej interesuje się tematyką myszek, na pewno kojarzy firmę G-Wolves, której opakowania powinny być wzorem do naśladowania dla całego rynku.

Zaczynając od zewnątrz, pudełko to oczywiście hardbox. Jego motyw przewodni to wszechobecne czarno-białe gwiazdy kojarzone z serią „ACE”. Na froncie możemy zobaczyć logo firmy oraz pełną nazwę gryzonia znajdującego się w środku. Na jednej ze stron pudełka natomiast odczytamy wszystkie najważniejsze parametry i specyfikację Hati S. Tył za to przedstawia okazałe, białe logo G-Wolves. Idąc dalej w głąb opakowania, robi się coraz lepiej.

Po zdjęciu pierwszej warstwy, jeśli można to tak nazwać, ujrzymy metalowe pudełko; tym razem głównymi kolorami są również czerń i biel, lecz „mieszają” się one na wzór rozlanej farby. W środku pudełeczka ujrzymy myszkę w towarzystwie kabla i adaptera, a po wyjęciu wytłoczki, w której osadzony jest nasz główny bohater – Hati S Wireless – rzuci nam się w oczy koperta.

Cóż mogę powiedzieć, producent dał z siebie 100% i widać od razu, że mamy do czynienia z produktem premium. We wspomnianej kopercie, oprócz papierologii oczywiście, dostajemy bowiem dwa zestawy ślizgaczy z czystego PTFE. Pierwszy z nich jest już docięty idealnie pod ten model, drugi natomiast to całkiem spory (10 sztuk) komplet „dotsów”, czyli ślizgaczy w postaci niewielkich kółeczek, których rozmieszczeniem możemy w banalny sposób, że tak to ujmę – zarządzać. Wrażenie robi też obecność griptape’ów. Są one świetnej jakości, a producent przewidział nawet możliwość obklejenia nimi całej myszy (po jednej sztuce na każdy bok, po jednej na każdy z przycisków głównych oraz dwie sztuki do przyklejenia na humpie). Miłym dodatkiem jest także malutka torebeczka z jaśminem, która bardzo przyjemnie pachnie.

Podsumowując ten aspekt, G-Wolves nie pierwszy raz udowodniło, że w kwestii opakowań nie mają sobie równych. Chapeau bas!

Hati S Wireless ACE Edition - opakowanie

Jakość wykonania i wygląd

Do tej pory miałem jedną myszkę od G-Wolves – była to również Hati S, lecz w wersji przewodowej. Jakość jej wykonania stała na poziomie absolutnie dramatycznym. Tłumaczyłem to sobie tym, że była naprawdę „zmęczona życiem”, bowiem przede mną korzystało z niej kilka innych osób.

Czy tutaj jest lepiej? Tak, ale czy to oznacza, że jest bardzo dobrze? Nie powiedziałbym. Hati S Wireless bez dwóch zdań można nazwać myszką dobrze wykonaną – w środku nic nie „lata”, spasowanie jest na bardzo wysokim poziomie, jakość samego plastiku również sprawia dobre wrażenie na użytkowniku.

Pierwsza rzecz, do której mógłbym się przyczepić, wydaje się być bardzo błaha – chodzi tutaj o trzeszczenie. Gdy myszkę uciśniemy ciut mocniej, niż zwykliśmy ją trzymać podczas jej używania, słychać delikatne trzaski. Nie jest to poważna wada i zdarza się u bardzo wielu producentów, ale mimo wszystko nie chciałbym, żeby było to traktowane jako norma i coś, z czym konsument płacący ponad pół tysiąca musi się pogodzić.

Druga z rzeczy jest związana z tą pierwszą. Gdy już gryzonia ściśniemy, a siłę nacisku skierujemy bliżej środka, uaktywnimy przycisk odpowiedzialny za zmianę DPI – to również dość powszechny problem, niemniej jednak należy o nim wspomnieć.

G-Wolves od zawsze wpasowywało się idealnie w moje gusta, (kładę tutaj szczególny nacisk na serię ACE), tworząc myszki ciekawe, z różnymi wzorami, lecz pozbawione wszelkich udziwnień. W przypadku wersji kolorystycznej o nazwie Stardust Blue, którą właśnie omawiam, myszka jest cała czarna, jedynie od dołu widać zaś gradient w kolorze granatowym. Efekt „gwiezdnego pyłu” również jest tu obecny. Imitują go białe, niewielkie kropki na powierzchni myszy. Za sprawą konstkukcji na wzór plastra miodu, widoczne stają się informujące nas o poziomie naładowania podświetlenie wewnątrz gryzonia oraz płytka PCB, która swoją drogą nie wyróżnia się na tle reszty i nie wpływa negatywnie na wygląd całości.

Prawdę powiedziawszy, jest to chyba najładniejsza myszka, jaką kiedykolwiek było mi dane testować. Producent postarał się, tworząc małe dzieło sztuki, które przypadnie do gustu zarówno fanom klasycznego designu, jak i ciekawym nowości entuzjastom.

G-Wolves Hati S Wireless ACE Edition

Powierzchnia

Pierwsze, o czym pomyślałem, gdy wyjąłem myszkę z pudełka, to że będzie ona bardzo ślizgała się w dłoni. Plastik wygląda na dobry jakościowo, lecz jest on śliski, pozbawiony faktury, znanej nam z takich gryzoni jak np. te od Razera. Na szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Nie jest to, rzecz jasna, najprzyjaźniejszy materiał dla użytkowników cierpiących na nadmierną potliwość dłoni, nie zmienia to jednak faktu, że na spokojnie można cieszyć się pełną kontrolą nad gryzoniem bez naklejania dodanych do zestawu griptape’ów. A propos gripów, gdy już je nakleimy, myszka staje się niesamowicie łatwa do opanowania nawet w przypadku najbardziej spoconych (dosłownie i w przenośni) graczy.

Przyciski główne, boczne i scroll

G-Wolves Hati S Wireless nie wyszło poza ogólną strefę komfortu. Pod przyciskami głównymi umieścili bowiem jedne z najpopularniejszych przełączników w myszkach ze średniej/wyższej półki – mowa o Kailh GM 8.0, których feeling jest bardzo przyjemny. Klik jest twardy, bardzo sprężysty i wyczuwalny, zaś siłę potrzebną do jego aktywacji określiłbym mianem średniej. Nie uświadczymy tutaj problemów z post- i pretravelem w przypadku zarówno lewego, jak i prawego przycisku, czym konkurencja nie może się poszczycić.

Przyciski boczne nie przypadły mi najmocniej do gustu, ale o gustach się nie dyskutuje – każdy ma swój. W dolnym z nich można odczuć delikatny pretravel. Nie uprzykrzy nam on życia na tyle, by na dobre skreślić tę mysz, ale mogło się obyć bez tego. Należą one do klikaczy lekkich, do naciśnięcia ich potrzeba bardzo niewiele siły. Najmniej podobało mi się ich umiejscowienie. Gdyby producent postanowił zamieścić je ciut niżej, idealnie pasowałyby do mojego kciuka.

Enkoder sprawił mi ogromną niespodziankę. Nie jest to rzecz, na którą zwracam największą uwagę podczas testowania myszy, niemniej jednak używany w serii ACE TTC Gold na stałe wpisze się na listę moich ulubionych. Klik jest niesamowicie satysfakcjonujący i „czysty”, przeskok jest zaś idealnym przykładem złotego środka – opór nie jest ani za mocny, ani za słaby. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to wykonanie gumy pokrywającej rolkę. Do perfekcji brakuje jej nieco większej perforacji, ponieważ czasem zdarza mi się „zgubić” na niej palec. O zaimplementowanym enkoderze można powiedzieć, że „przeszedł samego siebie”, a już na pewno przebił moje oczekiwania – jest po prostu świetny.

Łączność i ślizgacze

W zestawie otrzymamy wszystkie elementy niezbędne do podłączenia gryzonia, takie jak adapter 2,4 GHz, przewód zakończony wtyczką Micro USB (swoją drogą naprawdę dobrej jakości, stosunkowo giętki oraz nieograniczający swobody naszych ruchów) oraz przedłużkę, dzięki której odbiornik będzie mógł być bliżej myszy. Nie mogę się tutaj przyczepić absolutnie do niczego. No dobra, jeśli miałbym coś na siłę nazwać wadą, to wspomniałbym, iż adapter nie ma ogumowanego dołu, przez co może przesuwać się po powierzchni, na której go położymy.

Obecna w Hati S Wireless bateria, bardzo ważna w bezprzewodowych peryferiach, sprawdza się zaskakująco dobrze. Używając myszki około 3/4 godziny dziennie (polling rate 1 kHz) starczyła mi na równy tydzień. Dodatkowym atutem jest szybkie ładowanie — od chwili, gdy Hati S sama upomina się o energię, do momentu pełnego naładowania mija w przybliżeniu 20 minut.

Ślizgaczy, jak wspomniałem we wstępie testu, jest bardzo, ale to bardzo dużo jak na „standardowy” zestaw dołączany do opakowań. Są szybkie, płynne oraz stosunkowo grube. Porównując je do czegoś bardziej znanego, powiedziałbym, że feelingiem zbliżone są do znanych i lubianych Corepadów. Jednym słowem – klasa.

Hati S wygląd

Sensor

Kolejna popularna, lecz „bezpieczna” propozycja od PixArta – PMW 3370, bo to o nim mowa, jest mózgiem gryzonia od G-Wolves. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego użyłem słowa „bezpieczna”. Czy to oznacza, że nie wybuchnie nam w dłoni, ani nie wywoła epidemii groźnej choroby?

Pewnie że tak, lecz nie do końca o to w tym chodziło. „Bezpieczna”, ponieważ jest dość często spotykana w myszkach i nigdy nie było z nią problemów. Egzamin stabilności DPI zdała na szóstkę. Dodatkowo sam producent zapewnia, iż Hati S nie pozostaje obojętna nawet na błyskawiczne ruchy – do 10,16 m/s. Z jitteringiem również nie będziemy mieli problemów – maksymalne wartości parametru DPI sięgają 19 000, co dla mnie jest wręcz niewyobrażalne, ale robi coraz mniejsze wrażenie na użytkownikach, gdyż czułość w najnowszych modelach sensorów, takich jak Razer Focus Pro, ustawić możemy nawet na 30 000, ale nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek był w stanie je opanować. Testowałem gryzonia na czterech różnych podkładkach, od zwykłej „szmacianki”, przez Cordurę, aż po Artisana Zero, i z żadną nie miał żadnej zwady. W skrócie – bardzo udana konstrukcja.

Kształt i waga

Odpowiedni kształt jest jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym z aspektów, jakimi powinniśmy się kierować przy zakupie myszy. To właśnie on wpływa na komfort korzystania z gryzonia, co przekłada się oczywiście na osiągi w grach.

Budowa i proporcje omawianej Hati S Wireless są idealne pod każdą wariację Fingertip- i Claw Gripu (nie mówię tu do posiadaczy ogromnych dłoni i „płaskiego” chwytu). Do Palma odradzałbym, znajdziemy wiele lepszych propozycji. Szczurek – nie bez powodu nazwałem go zdrobnieniem – należy do grona niewielkich myszek. Jej wymiary to 113 x 40 x 61 [mm]. Gdy miałem wcześniej styczność z tym kształtem, nie zachwycił mnie on, a rzekłbym nawet, iż zastanawialem się nad jego fenomenem. Chwyciwszy recenzowany egzemplarz zmieniłem swoje zdanie. Hati S Wireless perfekcyjnie wkomponowała się w moją dłoń. Czy była to kwestia różnicy mas wynoszącej około 20 gramów na korzyść cięższej wersji Wireless? Bardzo możliwe.

A propos masy, deklarowana przez producenta to ~58g. Nie powiem tego po raz pierwszy – jestem ogromnym fanem takiej wagi. Jest to dla mnie świetne połączenie właściwości myszek ultralekkich, jak np. łatwiejszy micro adjustment, z pewnością chwytu, której doświadczymy podczas korzystania z gryzoni nieco cięższych.

G-Wolves Hati S kształt

Oprogramowanie

G-Wolves udostępnia oprogramowanie do swoich modeli na ich własnej stronie. Software waży bardzo niewiele, lecz znajdziemy w nim wszystko, czego dusza zapragnie. Dostosujemy stopnie zmiany DPI, ustawimy polling rate (zakres 125Hz – 1kHz), przeprogramujemy przyciski, dodamy makra oraz – co dla mnie najważniejsze – sprawdzimy poziom naładowania baterii. Oprogramowanie jest przejrzyste, przyjazne i nie spowoduje strat w wydajności. Czy można oczekiwać czegoś więcej od Hati S Wireless? Nie wydaje mi się.

Hati S ACE WIreless oprogramowanie

Podsumowanie G-Wolves Hati S Wireless

A więc, czy było warto? Czy G-Wolves Hati S ACE Wireless, czyli mysz kosztująca nie bagatela ~550 złotych w sklepie Hard-PC jest warta swojej ceny? Zdecydowanie tak, mogę ją z czystym sumieniem polecić. Nie wiem, czy kiedykolwiek miałem tak dużą frajdę korzystając z jednej i tej samej myszki przez tyle czasu. Hati S Wireless nie jest z pewnością produktem bez wad, nawet porównując do tańszej konkurencji.

Jeżeli natomiast masz odpowiednio dużo pieniędzy, żeby sobie na ten zakup pozwolić, a wymiary gryzonia będą pasowały do twojej dłoni – gorąco rekomenduję. Bardzo przyjemny kształt, świetne i bogate wyposażenie, bardzo solidne ślizgacze i kabel, do czego by tu się przyczepić… Do jakości wykonania – G-Wolves niezmiennie nie jest tutaj królem. Niech swoistą puentą tej recenzji będzie fakt, iż udostępnioną mi myszkę odkupiłem i jest ona obecnie moim pierwszym wyborem przy wszelakich pracach z komputerem.

Dziękujemy firmie Hard-PC za udostępnienie sprzętu do recenzji.

Ocena końcowa
4.5
Zawartość 5
Jakość wykonania 3 > 5
Przyciski główne 4.5 > 5
Przyciski boczne 4.3 > 5
Ślizgacze 5
Sensor 5
Oprogramowanie 4.6 > 5
Udostępnij ten artykuł
Cześć! Jestem Bartek, znany również jako Archon. Moim hobby są peryferia komputerowe, a w szczególności myszki i podkładki.
1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *