Genesis Toron 531 miniature

Nowy, najlepszy headset producenta! Test i recenzja Genesis Toron 531

Filip Kniewski
3.6
Ocena końcowa
KUP TERAZ NA X-KOM

Słuchawki firmy Genesis zawsze były produktami kojarzonymi stricte ze sprzętem z niskiej półki, który oferował dyskusyjną jakość dźwięku. Pod koniec 2023 roku pojawiła się okazja do przetestowania ich nowego headsetu dla graczy, opartego na budowie znanej z Takstar Pro80, a szerzej z serii HyperX Cloud. Genesis Toron 531 jest pierwszym modelem nowej linii Toron, która ma symbolizować nową jakość audio, inne podejście do sprzętu… nie śpicie jeszcze? Oczywiście, każdy producent stara się sprzedać swoje słuchawki recenzentowi, jednak należy mieć na uwadze, że im więcej marketingu, tym większe podejrzenia co do faktycznej jakości produktu. Opis producenta, jakość poprzednich słuchawek firmy, traumatyczne wady strojenia Cloudów i branżowe podejście, mówiące: „Jak tanio i dla graczy, to może być najgorszy badziew”, sprawiały, iż wyrok w moich oczach był już w zasadzie wydany. Czy moje podejście okazało się właściwe, czy może Toron 531 pozytywnie zaskoczyły?

Opakowanie i zawartość

Genesis Toron 531 przychodzą do nas w zestawie z odczepianym kablem, mikrofonem i przejściówką ze złącza TRRS na dwa złącza TRS oraz dwoma zestawami nauszników – oddychającym oraz hybrydowym. Te pierwsze charakteryzuje standardowa budowa dla tego typu padów oraz zauważalne rozjaśnianie brzmienia, podczas gdy do skonstruowania tych drugich zamiast standardowego poliestru o wzorze plastra miodu użyto gładkiej tkaniny, która dużo lepiej zachowuje się przy kontakcie z zarostem. Będą one dostępne do zakupu osobno w cenie sugerowanej 49 złotych pod nazwami Toron EP01 (hybrydowe) oraz Toron EP02 (oddychające), stanowiąc dobre zastępstwo dla padów od SPC Gear, których na chwilę obecną na rynku nie ma.

Wykonanie i wygoda

Genesis Toron 531 cechują się jakością wykonania zbliżoną do konkurencji w tej półce cenowej. To solidna konstrukcja, jednak brakuje jej wykończenia pozwalającego na dłuższe użytkowanie bez degradacji ze strony wizualnej. Mówię głównie o muszlach, wykonanych z gładkiego plastiku, a więc będących podatnymi na zbieranie rys oraz odcisków palców. By znacząco poprawić żywotność słuchawek, wystarczyłoby plastikowe wykończenie pałąka. Nie uświadczymy tu ostrych krawędzi, ale prowadnice chodzą z odczuwalnym, „suchym” oporem.

Komfort oferowany przez Toron 531 wypada stosunkowo pozytywnie. Szeroki pałąk dobrze rozkłada masę na powierzchni naszej głowy, ale widelce muszli są na sztywno w nim osadzone, więc przez pierwsze 20 minut obcowania ze sprzętem oraz po dłuższej przerwie odczuwalny jest silniejszy nacisk z przodu naszych uszu, który może powodować dyskomfort. Na szczęście oba komplety poduszek są głębokie, więc nawet po ugnieceniu osłona przetwornika nie dotyka naszych małżowin. Memory foam znajdujące się w nausznikach dostosowuje się do kształtu głowy w sposób zgodny z oczekiwaniami.

Słuchawkami sterować można przy użyciu pilota umieszczonego na kablu. Pozwala on na wyciszenie mikrofonu oraz analogową regulację głośności. Potencjometr stawia odpowiedni opór, ale szybciej odcina kanał prawy niż lewy. Mówię tu o samym dole zakresu, jednakże problem tak czy siak występuje, a zatem muszę o nim wspomnieć.

Brzmienie

Test przeprowadzony został głównie przy użyciu poduszek hybrydowych. Do tej pory słuchawki od Genesis nie były czymś, co można byłoby nazwać sprzętem spełniającym wymagania entuzjastów. Każdorazowe obcowanie z ich produktami ze strefy audio było dla mnie ciekawym przeżyciem. Na szczęście Genesis Toron 531 brzmią naprawdę solidnie – dalej nie jest to sprzęt klasy Sennheiser HD560s, Truthear Hexa czy choćby Baseus AeQur GH02, jednak należy pamiętać, że jest to sprzęt tańszy od wymienionych oraz – w przeciwieństwie do Baseusów – nie korzysta z cyfrowego przetwarzania dźwięku, a ze starego dobrego Jacka i sygnału analogowego. W praktyce powyżej 600 Hz pasmo jest w zasadzie idealne. Oczywiście dalej zauważyć można pewne problemy, takie jak spadek w 3800 Hz, niemniej jednak jest to bardzo solidny kawałek eargaina, dzięki któremu muzyka brzmi względnie naturalnie, a pozycjonowanie w grach działa na szóstkę.

Genesis Toron 531 graph

Nieco gorzej zaczyna się robić poniżej 500 Hz, gdzie widać znaczące podbicie ze szczytem w 400 Hz, które co prawda wyciąga wokale, ale powoduje również, że stają się one puste. W dalszym ciągu zauważyć możemy coś, co audiofile określiliby jako masa, jednak bliżej mu do głosów z zaświatów, niż wokalistów dających z siebie wszystko, by porwać słuchacza. Poniżej 200 Hz występuje znaczące podbicie niskich częstotliwości. Jest ono słyszalne, jednak nie dominuje pasma z racji braku większych spadków w środku i górze pasma.

Genesis Toron 531 comparison


Różnica między poduszkami jest znacząca, ale występuje ona poniżej 300 Hz i obejmuje głównie podbicie dołu pasma.

Warto wspomnieć, że rozbieżność pasma znacząco powiększa się po odpięciu mikrofonu. Jest to stosunkowo powszechny problem w słuchawkach z odczepianym mikrofonem. Na szczęście producent nie udawał Greka po zgłoszeniu problemu i wprowadził zaślepkę wejścia na mikrofon. Pierwsza partia będzie jej pozbawiona, ale jeżeli planujecie używać Genesis Toron 531 bez wpiętego mikrofonu, a zakupicie je od razu po premierze, to wystarczy napisać do producenta, który podeśle tenże dodatek. Dalsze partie będą miały zaślepkę dołączoną do zestawu.

Mikrofon

Kapsuła elektretowa, w którą wyposażone są Genesis Toron 531, daje sobie radę w komunikatorach głosowych, ale ma zauważalne zabarwienie, które jest istotne w przypadku potencjalnej chęci obróbki nagranego materiału. Niestety, ze względu na bycie leniwą kluską, cały czas nie posiadam urządzenia pozwalającego na pomiar krzywej mikrofonu, za co przepraszam.

Podsumowanie Genesis Toron 531

Pozytywnie zaskoczyły. Po raz pierwszy od długiego czasu nowy produkt Genesis jest zdecydowanie lepszy niż jego poprzednicy. Może poprzeczka nie była ustawiona zbyt wysoko, ale słuchawki te są solidnym wyborem w swojej półce cenowej. Jeżeli Endorfy Viro brzmią dla Was zbyt papierowo, to powinniście skierować wzrok na Toron 531. Dalej nie są to słuchawki idealne, ale tego się przecież spodziewaliśmy. Jeżeli mógłbym coś zmienić, to dodałbym wycięcie w piance w centrum pałąka, poprawiłbym mocowanie muszli, co umożliwiłoby lepsze ich przyleganie do głowy, wyrównałbym wewnętrzną konstrukcję, eliminując rozbieżność kanałów, zmniejszyłbym podbicie w dole pasma, a także usunąłbym spadek w 3800 Hz oraz górkę w 400 Hz. Marzenia marzeniami, a Toron 531 mają wady, których nie da się zignorować, jednak wypadają bardzo solidnie na tle konkurencji w postaci Endorfy Viro oraz ich odmiany Infra.

Co do samych poduszek – to bardzo solidny produkt i jeżeli szukacie czegoś na wymianę gąbek w swoich słuchawkach, bo fabryczne utraciły już swoje właściwości, to zarówno Toron EP01, jak i Toron EP02, będą dobrym wyborem, przy czym osobiście kierowałbym się w stronę wersji hybrydowej.

Rekomendacja EnvyTech

Za udostępnienie sprzętu do recenzji dziękujemy firmie Genesis

Konkurs

Już jutro będziecie mieli szansę wziąć udział w konkursie, w którym będzie można wygrać headset Genesis Toron 531, klawiaturę Thor 404 TKL lub Mysz Zircon 500. Więcej informacji dowiecie się na grupie „Jak Będzie w Słuchawkach?”.

Klikając w przycisk „KUP TERAZ NA X-KOM” wspomagasz naszą redakcję w tworzeniu coraz to lepszych treści w większej ilości.

Ocena końcowa
3.6
Jakość wykonania 3.5
Komfort użytkowania 3.5
Brzmienie 3.5
Mikrofon 4
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *