JBL Tune 770NC miniature

Test i recenzja JBL Tune 770NC – Zuchwała zagrywka

Filip Kniewski
JBL Tune 770NC miniature
3
Ocena końcowa

Seria Tune firmy JBL jest jedną z tych linii słuchawek, które każdy kiedyś widział lub nawet miał na głowie. Bez względu na to czy mówimy o modelach nausznych, czy wokółusznych – najtańsza seria osobistego sprzętu audio od amerykańskiego koncernu Harman International zdobyła serca klientów w Polsce. W 2023 JBL odświeżył swoją flotę produktów – pojawiła się następna generacja Tour One, a Tune 710BT oraz Tune 760NC ustąpiły miejsca nowym modelom, w tym recenzowanemu dzisiaj JBL Tune 770NC, zniknęła także wokółuszna odnoga serii Live. Wraz ze zmianą numerka przyszła zmiana ceny. Flagowy model podrożał o około 200 zł, a czy ta podwyżka jest akceptowalna możecie się dowiedzieć z jego recenzji na stronie. Tańszy sprzęt podrożał o około 50%. Czy zmiana ceny jest uzasadniona? Moim zdaniem, to nie ma tak, że uzasadniona albo że nie uzasadniona. Gdybym miał powiedzieć co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że słowa… słowa, które zapraszają do dalszej części recenzji.

Opakowanie i jego zawartość

Karton, w którym przychodzą JBL Tune 770NC, spełnia swoje zadanie, ale jego zawartość mogłaby być nieco bogatsza. W zestawie ze słuchawkami dostajemy jedynie kabel USB, jack oraz papierologię. Minusem jest jack 2.5 mm po stronie słuchawek z racji na mniejszą wytrzymałość mechaniczną. Brakuje tutaj kluczowego elementu w sprzęcie przenośnym, czyli jakiejś formy etui. Nie wymagam twardego etui (choć w cenie 600 zł byłoby spodziewane), ale brak woreczka to kpina. Byłoby to zrozumiałe (ale dalej nie najlepsze) w cenie 400 zł, którą okraszone były Tune 760NC, ale przekraczając pół tysiąca złotych zrozumiała jest chęć zachowania słuchawek w dobrym stanie. Już nawet Creative Zen Hybrid, które kosztują poniżej 300 zł, oferują porządny, gruby woreczek.

Wykonanie i wygoda

Sprzęt wykonany jest bardzo solidnie, ale jakość materiałów nie powala. Nic nie skrzypi, a historia poprzednich słuchawek z serii, które dzielą konstrukcję z omawianym dzisiaj modelem, uspokaja w kwestii odporności na dynamiczne użytkowanie. Niestety, konstrukcja ta posiada znaczącą wadę, którą jest zerowa stabilność pomiarowa. Ze względu na stosunkowo sztywną piankę w padach, bardzo łatwo jest zerwać przyleganie, co znacząco wpływa na brzmienie. Nie widzę rozwiązania tego problemu innego niż całkowita zmiana budowy, która przydałaby się również z innych powodów.

To jest z grubsza taki sam kąt ułożenia włączonych słuchawek z profilem EQ opisanym jako „BASS”. Są bardzo czułe na przyleganie.

Widać, że słuchawki zostały zaprojektowane początkowo jako sprzęt bez ANC, a ta funkcja została dodana na późniejszym etapie projektowania. Obecność korytka kablowego, które wystaje ponad płaszczyznę osłony przetwornika, połączona z brakiem pianki oddzielającej użytkownika od plastiku oznacza, że w przypadku osób z mocno odstającą małżowiną słuchawki mogą powodować znaczący dyskomfort, ze względu na punktowy nacisk korytka. Dlaczego nie zostało ono poprowadzone drugą stroną, gdzie nie ma szans na kontakt z małżowiną? Dla osób z przylegającymi uszami wygoda tych słuchawek jest jednak na przyzwoitym poziomie. Są lekkie i nie wytwarzają punktowego nacisku na czubku głowy.

Brzmienie

Tune 770NC w trybie pasywnym brzmią słabo. Dadzą radę jedynie w przypadku potrzeby szybkiej rozmowy przez komunikator głosowy, ale nic więcej. Było to spodziewane, większość słuchawek bezprzewodowych brzmi źle przy połączeniu przewodowym. Dlatego nie jest to coś, co powinno nas alarmować.

JBL Tune 770NC  passive graph

Przy podstawowym połączeniu przez Bluetooth bez dodatkowej equalizacji otrzymujemy brzmienie dobre, które jest w większości elementów bez wad, ale wycofanie między 100 a 450 Hz oznacza, że wokale oraz znaczna część instrumentów jest dużo bardziej „papierowa” niż powinna. Niedobór basu zarówno w subbasie jak i górnej jego części powoduje brak efektu onieśmielającego dołu w momencie, w którym pojawia się on w muzyce. Na zdecydowaną pochwałę zasługuje brak znaczącego rezonansu w górnej części pasma, który był jedynym minusem flagowego modelu firmy. W dodatku szczyt ear-gain znajduje się w między 2700 a 3000 Hz, więc jest on poprawnie zlokalizowany, ale jego szeroka charakterystyka powoduje, że słuchawki nie posiadają tak dobrego pozycjonowania, jak ich starszy brat. Jedynym minusem góry jest drobne wycofanie w 5000 Hz, które powoduje mniejszą odbieraną dokładność brzmienia.

JBL Tune 770NC  graph

Po zastosowaniu filtru opisanego jako „Bass” słuchawki znacząco poprawiają swoją jakość dźwięku. Środek staje się neutralny, góra dalej pozostaje bardzo dobrze poprowadzona. Niestety bas znacząco przekracza swój oczekiwany wkład w muzykę, dalej nie schodząc w głęboki subbas. Daje to efekt taniego, przerysowanego dołu, który na szczęście nie wpływa znacząco na resztę pasma.

JBL Tune 770NC bass eq graph

Całościowo brzmienie JBL Tune 770NC jest bardzo solidne, ale dalekie od powalającego. Posiada ono wady uniemożliwiające mi absolutne zanurzenie się w muzyce, jednak prezentuje sobą najwyższy poziom spośród konkurencji w swoim budżecie. Powyżej 150 Hz z profilem „Bass” mamy do czynienia z moim ulubionym polem rozproszonym po zastosowaniu pochylenia na poziomie 1 dB/oct, a więc pomijając bas słuchawki brzmią wyśmienicie, ale dolna część pasma niszczy pracę całej reszty zakresu. Na dużą krytykę zasługuje beznadziejna stabilność pomiarowa – nawet przy włączonych słuchawkach. Skoro już wprowadzono mikrofon na środku muszli pogarszając tym samym wygodę, to wypadałoby go wykorzystać, a podniesienie ceny powinno skutkować poprawą konstrukcji. Warto dodać, że różnica między ANC a jego brakiem jest w granicy błędu pomiarowego.

ANC, aplikacja i funkcje

ANC, które zostało zaimplementowane w JBL Tune 770NC graniczy z kosmetyką. Słuchawki posiadają jedynie pojedyncze mikrofony na muszlach, co powoduje, że brakuje im układu kompensującego zakłócenia od wiatru. Po dłuższej chwili stałych zakłóceń aktywowany jest kompresor, który zmniejsza problem, ale nie niweluje go i dalej wiatr jest głośniejszy niż przy wyłączonym ANC. Samo w sobie tłumienie hałasu ogranicza się jedynie do niskich tonów, a nawet one są stosunkowo dobrze słyszalne. Jeżeli często poruszacie się pociągami, to redukcja szumów spełni swoje zadanie, ale nie odetnie was całkowicie od otoczenia. Używanie słuchawek idąc pieszo niweluje ANC jako argument do zakupu tego modelu.

Akumulator zainstalowany na pokładzie JBL Tune 770NC z perspektywy normalnego użytkowania ma bardzo dużą pojemność, którą producent deklaruje na 70 godzin odsłuchu bez ANC. Bazując na własnych odsłuchach, jestem w stanie w to uwierzyć, ponieważ przez okres testu nie udało mi się rozładować słuchawek.

JBL Headphones to bardzo solidna aplikacja, która jednak została ogołocona z wielu funkcji względem Tour One M2. Do naszej dyspozycji w JBL Tune 770NC został oddany equalizer, balans lewo/prawo, limiter głośności oraz pomniejsze ustawienia. Brakuje takich podstawowych funkcji jak możliwość zmiany trybów dostępnych z poziomu przycisku odpowiedzialnego za ANC. Nieobecność PresoniFi jest wadą, ale zrozumiałą, ponieważ najlepsze bajery dostępne są zawsze dla najwyższych modeli. Jednak brak regulacji siły ANC oraz zmiany trybów ANC dostosowywanych przyciskiem na muszli wydaje się absurdalny, zwłaszcza że funkcje te dostępne są w modelu Tour One M2, co oznacza, że są także obecne w kodzie aplikacji. Jest to szczególnie duży problem z racji na połączenie słabego działania ANC z brakiem możliwości wyłączenia go na słuchawkach.

O sterowaniu słuchawkami mówiąc – odbywa się ono wyłączne przy użyciu przycisków, co należy uznać jako zaletę. Są one duże i łatwo je znaleźć na muszli. Przydałyby się oznaczenia bardziej wyczuwalne pod palcem, ale nie jest źle. Całość sterowania odbywa się na prawej muszli. Mamy dostęp do regulacji głośności oraz kontroli odtwarzanej muzyki, redukcji szumów i zasilania słuchawek.

Podsumowanie

JBL Tune 770NC są dobrze brzmiącymi słuchawkami, ale to samo można było powiedzieć o Tune 760NC. Nowszy model dalej posiada mierne ANC, dziwnie umieszczone korytko i dzieli większość funkcji z poprzednikiem. Jedyne ulepszenia, które miały w jego przypadku miejsce, to nowy standard Bluetooth oraz wydłużenie czasu działania na baterii. Nie zostały poczynione żadne kroki, które uzasadniłyby przejście z półki budżetowej na klasę średnią. No nawet woreczka nie dali… JBL zostawił pustą bramkę i przestał starać się o konkurencyjność tańszych modeli. Ze względu na parodię, którą jest rynek audio, dalej pozostają na czele, ale wystarczy, że przyjdzie ktoś bez bazy fanów i stałych klientów chcący zatrząść rynkiem, a JBL wyjdzie z tego na tarczy. Teufel może wypuścić aktualizację do Real Blue, która wprowadza studyjny profil brzmienia, Sony może przypomnieć sobie jak robić słuchawki (recenzja pisana przed przejęciem Audeze przez Sony), Razer może wrócić do starego brzmienia Opusów. To wszystko może się wydarzyć w każdej chwili i oznaczać koniec dominacji brzmienia JBL. Niestety, na razie Harman zbiera zasłużone żniwa swoich badań nad psychoakustyką i jeżeli szukacie dobrego dźwięku, to JBL pozostaje najlepszym wyborem. Halo, konkurencja! Budzimy się!

Rekomendacja EnvyTech

Recenzja jest możliwa dzięki firmie JBL, która udostępniła sprzęt do testów.

JBL Tune 770NC miniature
Ocena końcowa
3
Jakość wykonania 3.5
Komfort użytkowania 3
Aplikacja 3
Aktywna redukcja szumów (ANC) 2
Brzmienie 3.5
Udostępnij ten artykuł
Jestem Filip, audio interesuję się od 3 lat, a od roku w wolnych chwilach krzyczę na ludzi, którzy lubią bas w słuchawkach. Znaczy na nieznajomych od roku, znajomi męczą się dłużej.
2 komentarzy
  • Cenna recenzja! Szukam właśnie bezprzewodowych słuchawek do pracy- głównie do telekonferencji, ale też słuchania muzyki. Jako, że nie jestem typem audiofila, to celuję w stosunkowo budżetowe modele- waham się między JBL Tune 770NC, a Sony WH-CH720. Czy testował Pan ten model Sony? Jeśli tak, to jak wypada na tle JBL?
    W recenzji wspomina Pan, że ten model JBL kosztuje 600 zł- ja widzę je w sklepach za nieco ponad 300- czyżby producent tak szybko obniżył cenę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *